Khel - Nazywam się Khel Milles i jestem czarodziejem. Muszę powiedzieć, że nie obchodzi mnie to, co o mnie myślicie. Mi też nie podoba się to, że musze tu być. Skoro taka była wola Vereny, niech i tak będzie. Zamilkł na chwilę poczym dodał. Mam nadzieję, że wasze umysły są tak silne jak karki, bo tam gdzie się wybieramy, można spodziewać się wszystkiego.
Nie ufał nikomu w tym pokoju, ale wiedział, że nie ma wyjścia. Może to pomoże mu zapomnieć o stracie jedynego przyjaciela. Khel był naprawdę religijny, i wierzył, że sprawiedliwość i obrona Imperium była jego obowiązkiem. Jedyne, co mu się nie podobało to fakt, że nie miał prawa wyboru. Khel spojrzał na łóżko, nie wyglądało wcale gorzej niż to z gospody, w której spędził ostatnią noc. Ostatnią noc swojej wolności. - A więc teraz jesteśmy na siebie skazani. Niech i tak będzie. Mam jedynie nadzieję, że mogę na was liczyć na polu bitwy.
Mówiąc to położył się na łóżko. W myślach prosił panią sprawiedliwości o opiekę. Odmówiwszy krótką modlitwę przewrócił się na plecy udając, że zasypia. Tak naprawdę jeszcze długo analizował obecną sytuację. I próbował odnaleźć pozytywne aspekty wcielenia do wojska.
__________________ "Gonna die in hell,
gonna pay for all his sins"
Ostatnio edytowane przez Khel : 11-04-2007 o 11:53.
|