Odpoczynek dobrze zrobił Oswaldowi. A może i stara wiedźma dołożyła do tego swoje mikstury. Jaka była prawda, to go w gruncie rzeczy nie obchodziło. Przynajmniej w tej chwili.
A posiedzieć w obozowisku lub poleżeć na wieży i nic nie robić, prócz obserwowania okolicy - to było nawet całkiem przyjemne, szczególnie w zestawieni
Grom z jasnego nieba był czymś nietypowym, ale zdarzał się od czasu do czasu... Ale towarzyszący gromowi łysk... całkiem jakby słońce odbiło się w kilkudziesięciu naraz lusterkach, skierowanych prosto w jego, Oswalda, oczy.
Tyle, że go nie oślepiło...
Dziwne zjawiska miały to do siebie, że nakazywały zwiększenie uwagi i baczniejsze rozglądanie się dokoła. No a w takim razie trudno było przegapić owo coś, co szło w stronę obozowiska.
Bywali tacy zapaleńcy, co łazili po lasach w lśniących zbrojach. Oswald sam raz takiego widział. Ale z pewnością nie widział nikogo, kto by lazł w połowie pancerza i świecił gołym cyckiem... o nietypowych elementach budowy nie wspominając. Elementach zdecydowanie nie zachęcających do tego, by kształtnobiustną niewiastę wyłuskać z odzienia i lec z nią gdzieś w krzakach.
Hrabia to z pewnością nie był, ale jakiś mutant. Dziwny, nietypowy... A może i demon, przez hrabiego ściągnięty z jakichś piekielnych otchłani.
Mieć do czynienia z czymś takim to Oswald zdecydowanie nie chciał, ale zostawiać kompanów samych...
Ostrożnie zaczął schodzić w dół, by nie spaść i nie połamać sobie czegoś idąc w zbytnim pospiechu. |