Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2015, 19:41   #4
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Bella, bellisima… Nowe życie było pozbawione wielu drobnych przyjemności. Ale Antonio najbardziej tęsknił za… przyjemnościami związanymi z alkową. Ale nawet będąc pozbawiony czerpania przyjemności z kobiecego ciała, cóż… nadal był estetą. A Jaelle… była piękna.



I była świadomą swego piękna kokietką, której taniec był jednym wielkim zmysłowym zaproszeniem. W końcu była w tym dobra… ową pokusą zarabiała na życie. Swoim pięknem, swoją gibkością i tą niewypowiedzianą obietnicą, której spełnić nie mogła… i zazwyczaj nie miała zamiaru. A Antonio potrafił docenić talent. Bijąc brawo pokazywał cygance jak ceni jej talent.
-Usiądź na mych kolanach moja piękna… musimy porozmawiać.- rzekł w końcu, gdy zakończyła taniec.
Dziewczyna zakręciła się na pięcie i tanecznym krokiem zbliżyła do wampira, siadając w końcu zgrabnie na jego kolanach.
-Mój miły Antonio.. o czym chciałbyś porozmawiać z Jaelle? - mówiąc te słowa ugryzła go lekko w ucho.
-Otóż… moja słodka.- zimne i białe niczym marmur palce musnęły brzuch cyganki wspominając przy okazji rozkosze jakie mogło dać jemu to zwinne ciało. Niestety teraz główną żądzę jaką Antonio wobec niej odczuwał, była żądza krwi, acz… nadal lubił tą wymianę posoki łączyć z aktem miłosnym. Ot, sentymenty.-Zbliżamy si do Wenecji, byłaś tam pewnie nieraz ze swym cyrkiem. Opowiedz mi o ludziach, których warto znać, będąc cyrkowcem? O tych na samym dole, z którymi musisz sobie radzić. Opowiedz mi jaka jest Wenecja w twoich oczach.
- Jaelle jedzie tam pierwszy raz panie. Marcus opowiadał, że Wenecja to piękne ale straszne miasto. Wiele tam czikalo - tu na chwilę przerwała - ...duchów panie. Pan powinien z Marcusem porozmawiać, Jaelle zaprowadzi?
-Później moja słodka… później.- dłoń wampira przesunęła się na pierś cyganki masując ją powoli przez strój.-Powiedz mi… Czy wiesz już, gdzie się twój tabor zatrzyma. Pod murami miejskimi? W środku miasta? W jakiejś tawernie?
- Pod murami mój piękny Antonio, na placu przy bramie. Na wjazd do miasta trzeba wykupić zezwolenie. Nasz cyrk mały... - tu wydęła usta układając je w podkówkę.- Chciałabym zobaczyć chińskie ognie i kolorowe stragany, może Jaelle kupi piękną chustę? I korale?
-Może ktoś kupi Jaelle srebrny pierścionek.- mruczał Antonio językiem przesuwając po skórze szyi pięknej cyganki i pomrukując cicho.- To dobrze, że przy bramie… W tym roku, Wenecja może być groźna, moja słodka.
Dziewczyna pokraśniała z radości i klasnęła w dłonie.
- Oj tak panie, piękny pierścionek z czerwonym oczkiem. Na szczęście. - Potem wsunęła swoje dłonie we włosy Antonia i odchyliła szyję, gotowa na jego pocałunek. Pieszczoty wampira wyraźnie sprawiały jej przyjemność.
Antonio delikatnie wgryzł się w szyję swej kochanki smakując jej krwi i nie zapominając o pieszczocie jej ciała dłonią. Nie był za bardzo głodny. Jaelle stanowiła ostatnio jego stały posiłek, więc posilał się drobnymi łyczkami. Była ładna i zmysłowa… przypominając mu to co stracił. A gdy już nieco się posilił, kłem rozdarł skórę swego kciuka i parę czerwonych kropelek spuścił między lekko rozchylone wargi cyganki. Odrobinę tylko, by za bardzo nie zasmakowała w takiej uczcie.
Dziewczyna zamruczała z zadowolenia i oblizała zachłannie wargi. Krew kainity dodawała jej wigoru.
-Dziękuję mój dobry panie.
-Noc jest jeszcze długa moja słodka…- mruknął Antonio głaszcząc po policzku dziewczynę, mając ochotę na poudawanie tej nocy, że jest... żywy. Taka pełna wigoru ślicznotka potrafiła ożywić wspomnienia, które zazwyczaj były martwe. Był to jeden z powodów dla których został z tą trupą.-Ale... Teraz chodźmy spotkać się z Marcusem.
Cyganka ześlizgnęła się z kolan wampira i chwytając go za rękę wyprowadziła z wozu na dwór. Przy wyjściu schwyciła wełnianą chustę, bo noce lutowe były jeszcze chłodne.
- Tam -powiedziała wskazując na ognisko pośrodku koła, które utworzyły wozy - mężczyźni siedzą przy ogniu panie, nam, kobietom nie wolno z nimi przebywać. Musisz podejść sam. To ten wysoki, z wielkim wąsem, nasz treser panie.
Antonio cmoknął jeszcze cygankę w policzek i ruszył w kierunku grupki mężczyzn. Uśmiechnął się na powitanie i spytał.-Można się przysiąść?
-Siadaj bracie - postawny cygan o długich, kręconych włosach wskazał mu miejsce na kawałku powalonego drzewa, na którym sami zajmowali miejsca. Niektórzy mężczyźni palili zawinięte w kawałki papieru liście tytoniu, ten którego Jaelle wskazała jako Marcusa wyciągnął bez słowa taki zwitek w stronę Antonia.
Włoch nie miał okazji za życia spróbować takiej używki. Teraz po śmierci, nie miała dla niego smaku. Zapalił jednak od ogniska te zioła i wciągnął do płuc dym.
-Byłeś wcześniej w Wenecji? Jak tam jest? Bo ja… w sumie tam nie byłem i jestem ciekawy tego miasta.- zapytał wprost alchemik wykazując zwykłą ludzką ciekawość.
-Wielkie, bogate miasto.. - zaczął zagadnięty- ale nie dla wszystkich dostępne. Co chciałbyś wiedzieć? Gdzie dobrze zjeść? Jak za mury się dostać? Gdzie najlepsze zamtuzy?
Te wszystkie sprawy interesowały kainitę, choć nawyki żywieniowe miał inne od ludzkich. Z uśmiechem zasypał Marcusa pytaniami, dowiadując się przy tym że straż miejska jest absolutnie nieprzekupna i wierna władcom miasta, a przy tym silna i niebezpieczna. Niewątpliwie Giovanni karmili ich swą krwią by wzmocnić lojalność najemników. Z jednej strony niedobrze… z drugiej. Wiedział jaka moneta może ewentualnie podziałać na strażników. Krwawa. Oczywiście, brał pod uwagę lojalność ghuli wobec swych panów. Ale wszystko dało się obejść.
Tak jak stwierdził Marcus, przy wejściu do miasta trzeba podać cel przybycia i miejsce, w którym się nocuje. Choć na czas karnawału strażnicy nie byli tak podejrzliwi i wystarczało miejsce pobytu, jeśli się było szlachetnie urodzonym. Jeśli się jednak chciało zarabiać w mieście musisz zapłacić haracz czyli wykupić pozwolenie w magistracie. Antonio nie chciał… a przynajmniej nie jako alchemik. Od dłuższego czasu planowa dołączenie łaski cyrku, by móc występować jako jeden z jego artystów “La Strady”. I załatwianie pozwoleń zostawić Marcusowi właśnie.
Pytanie o czikalo wywołało poruszenie, co nie dziwiło Macusa. Temat duchów zawsze wywoływał nerwowość śmiertelnych. Alchemik został zapytany nawet o to, skąd o nich słyszał, ale zbył to pytanie stwierdzeniem, że słyszał o nich u cyganów których spotkał we Francji.
Mężczyźni przy ognisku nie powiedzieli zbyt wiele na ich temat. Zamiast tego skierowali rozmowę na temat zaginięć w mieście. Zdarzały tam bowiem zniknięcia ludzi w wieczornych porach, w miejscach mniej uczęszczanych. Opowiadali, że czuje się tam na karku dotknięcia czegoś niekreślonego, co napawa strachem i tym podobne historie. Ostrzegali by nie chodzić tam samemu i bez broni. Ale Antonio nie był aż tak przesądny. W mieście intryg jakim była Wenecja istniało wiele innych powodów do zaginięć, by jako pierwsze brać nadprzyrodzone czynniki pod uwagę.
Antonio popytał też o kościoły i relikwie. I usłyszał to co wiedział… że kościołów w Wenecji jest wiele i że najsłynniejsza jest bazylika świętego Marka. I że na przykościelnych straganach Wenecji można było kupić wiele relikwii. Marcus pokazał nawet nawet kość pochodzącą jakoby z reki świętego Romulusa z Fiesole, ucznia samego Piotra Apostoła, który zginął jako męczennik, a jest patronem kuglarzy. Fałszywą zapewne. Ale fałszywki nie interesowały Antonia, ani relikwie sprzedawane na bazarach. Nie… Jedyne relikwie jakie interesowały Antonia to te przetrzymywane w samych świątyniach, czczone lub te zapomniane i pozostawione samym sobie w kryptach i bocznych nawach.

Do Wenecji już mieli niedaleko. Tam czekał na nich kontakt księcia w mieście. Nosferatu imieniem Di Pietro miał siedzibę, która mogła być schronieniem dla całej grupki poszukiwaczy zaginionej krwi, ale Antonio wolał więcej niezależności i nie chciał być na łasce innego Kainity, jeśli chodzi o schronienie.Wóz karmionej krwią Jaelle, była więc dobrą alternatywą. Antonio nie znał pozostałych za dobrze. Poza osławioną Alicją van Hagenhower, faworytą księcia… kapryśnym kwiatuszkiem, to pojawiającym się, to znikającym z Paryża. Ją znał jednak z imienia i z oblicza. Podobnie jak Elisabetę Orsini, ambasadorkę jego “ukochanego” miasta.
Tak, spotkanie z Orsini i dopytywanie się co możliwości powrotu do Verony, może być dobrym powodem do odwiedzenia Wenecji. Niewątpliwie trzeba będzie bowiem pojawić się u Giovannich, prędzej lub później.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline