Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2015, 14:31   #17
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Dziecinne mrzonki o tym, że po opuszczeniu rodzinnych stron, wszystko zmieni się na lepsze prysły wraz z ich krótkim, acz obfitującym w niedające się opisać słowami wydarzenia. Volker w końcu przekonał się, dlaczego starsi w wiosce mówili mu, by nie zapuszczał się zbyt głęboko w dzicz podczas polowań. Opowieści, którymi karmiony był za młodu, wydawał się mu wtedy niczym więcej jak durną abstrakcją i bezsensowną plątaniną zasłoniętych pisakiem czasu wspomnień ludzi stojących u progu życia. I w rzeczywistości tak było…

Jednak prawda okazała się o wiele gorsza.

Podejrzany człowiek nurkujący jeziorze leżącym w całkowitym odosobnieniu od reszty świata. Co on tu robi? Jest sam? A może w pobliżu znajduje się osada? Dziesiątki pytań, na które nie prędko dane mu będzie uzyskać odpowiedź. Dlaczego ja?

Zaraz później ich uszy zaatakowały podstępne kobiece szepty. Volke nie mógł zrozumieć jak taki piękny i słodki głos może napawać go tak niewyobrażalną grozą. A z reakcji idącego z nim krok w krok psa wynikało, że nie był to bezpodstawny lęk. Łyk z flaszki nieco załagodził jego ciągle wystawiane na próbę nerwy. Niepokój jednak pozostał. Musiał być czujny.

Ostatnią, a zarazem najtrudniejszą do pokonania przeszkodą na jaką natrafili podczas tego krótkiego marszu okazała się banda zielonoskórych. I to najwyraźniej wcale nie taka mała banda. Ze słów długouchego wynikało, że do ich pokonania potrzebna by była mała armia. Którą na ich nieszczęście nie posiadali. Mieli natomiast krasnoludy. W czasie ostatniej misji Volker poznał upór, niewyparzony język i zapalczywość Rorana, ale w takiej sytuacji nawet on musiał uznać przytłaczającą przewagę wroga i zrezygnować z otwartej konfrontacji.

Nie spuszczając wzroku z „twierdzy” hobgoblinów, Volker przytaknął na słowa Morlanala i Reinera.

- Też tak uważam. Lepiej nadłożyć trochę drogi, niż ryzykować spotkanie z tymi kreaturami. A trzymanie się brzegu jeziora, jest lepszym wyjściem niż zapuszczanie się w te leśne szczyty na wschodzie. Ruszajmy czym prędzej, tym dłużej tu jesteśmy tym istnieje większe ryzyko, że nas zauważy jeden z ich patroli.
 
Hazard jest offline