Roran podczas swojego bardzo długiego życa nie omijał walk które były potrzebne i w których widział jakiś sens. Jednak nie przeżyłby tylu lat jeśli rzucałby się na każdego zielonego jaki jest w pobliżu. Nie był samobójcą albo Zabójcą Trolli czy czegoś tam. Dla niektórych to synonim.
Co prawda jego krasnoludzka krew gotowała się na myśl o starciu z hobgoblinami to wiedział jednak ze swojego wojskowego doświadczenia, że wydanie bitwy takiej armii mija się z celem.
Dlatego poparł pomysł ruszenia na około ruin.
- Dobra panowie, ruszajmy te tyłki bo mi zaraz coś w kroku się zrośnie. Jedziemy na tych wierzchowcach wolniej niż jakaś przekupka. Omińm tych parszywców a tego wędkarza-rybaka czy jak mu tam również. Jak dla mnie to pryskajmy stąd póki coś gorszego się nami nie zainteresuje - ostatnie zdanie z pewnością dotyczyło dziwacznych głosów które nawiedziały ich od pewnego czasu