Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2015, 14:58   #2
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację

To zabawne, pomyślał Franz, że wystarczy zaledwie parę - paręnaście dni na zamienienie w bezbarwny motłoch grupy, która wcześniej była mieszczanami, kupcami, elfami i ludźmi z przeróżnych dróg życia. Jak się okazało, do transformacji istot myślących w srający i śmierdzący zapas żywności dla zwierzoludzi wystarczyła klatka, jeden strażnik ii brak łaźni i wychodka.

- Ot, kurwa, magia - mruknął do siebie Schierke, myśląc głośno nad swoim losem.

Odepchnął łokciem jakiegoś starca, który przesunął się nieco dalej. Elfa, którego miano zaszlachtować na śniadanie, nie znał zbyt dobrze. Choć z drugiej strony, okoliczności nie pozwalały na odbycie twórczej konwersacji. Co to, to nie. Jednak z pozostałymi wieźniami dzielił coś w stylu wisielczego porozumienia ludzi, którzy wiedzieli, że nic gorszego ich spotkać nie może.

Tymczasem w istocie szaman zwierzoludzi odczyniał jakieś magiczne gesty. Co to w istocie było - tego nie wiedział, ciężko było dojrzeć coś konkretniejszego spoza krat. I niespecjalnie go też obchodziło, cóż to za gusła może odczyniać szaman.

Cokolwiek to było, nawet Franz zrozumiał, że coś poszło bardzo, bardzo źle. Kiedy zobaczył lecący w stronę klatki kawał korpusu zwierzoczłowieka, odsunął się. Kawał cielska uderzył o klatkę z okropnym rumorem, zabijając jednego i raniąc paru. Powstał szybko, oceniając sytuację. Magia szamana przyzwała demony, które zabijały zwierzoludzi.

Większość więźniów z jakiegoś niezrozumiałego dla Franza Schierke kuliła się, zapewne zbyt przerażona i ogłupiała, żeby myśleć logicznie. I zdać sobie sprawę z faktu otwartego na oścież przejścia. Zamierzał pozostawić tych głupców ich własnym losom. Pomimo tego, niektórzy z więźniów powstali na równe nogi, tak, jak on.

- Panowie - tu skinął głową w stronę paru stojących także na nogach ludzi. Zapewne niedługo mieli się stać jego kompanami w drodze.

Nie było sensu silić się na jakieś przemowy, skoro liczyła się każda chwila. Było jasne, że należało uciekać. Potem obmyśli się jakiś sensowniejszy plan. Jak najdalej od obozu, to pewne. Myślał jednak, że największą szansę mogą mieć, jeśli pobiegną na północ, do najbliższej ludzkiej osady, którą znali.

Zatem dalej. Schierke przykucnął, żeby nie zwrócić na siebie uwagi bestii. Pobiegł w najbliższe krzaki, oby tylko jak najszybciej zniknąć z pola widzenia zwierzoludzi. Co potem? Potem na północ, zapewne.

Jeśli tylko przeżyje do tego czasu, oczywiście.
 

Ostatnio edytowane przez Santorine : 23-08-2015 o 18:48.
Santorine jest teraz online