Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2015, 20:10   #6
Ardel
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Walka, która rozgrywała się na oczach uciekinierów była brutalna, lecz dość wyrównana. Kiedy Franz ruszył w kierunku krzaków dwójka zwierzoludzi zaatakowała symultanicznie pozostałe demony. Oba ciosy zostały wyprowadzone celnie i podstępnie, jednak jaszczuropodone istoty ze śmiechem i jakby od niechcenia odtrąciły broń. Kolejny zaatakował, lecz jego ostrożna postawa nie pozwoliła na wyprowadzenie celnego pchnięcia.

Szlachcic, przed ruszeniem na pomoc elfowi, starał się zmobilizować do działania resztę współwięźniów, jednak ci spojrzeli na niego tępym wzrokiem i zbili się w ciaśniejszą kupę. Kiedy Ulli pobiegł i złapał włócznię, Demon z dwoma toporami zaatakował rannego szamana, który rozpoczął inkantację. Jeden z toporów chybił, ostrze drugiego zostało odbite potężnym kosturem. Szaman rykowców zakończył zaklęcie krzykiem, jednak coś poszło nie tak. Najwyraźniej nie miał szczęścia do magii tego dnia.

Jedna z mniejszych bestii rzuciła trzymany w rękach kiścień i uciekła z piskiem na południe. Wtedy to kolejny zwierzoczłek starł się z wielkorękim demonem, a Ulli pchnął dziecię Chaosu pod broń diabła. Kozia głowa rozprysła się na dwie krwawe części, rozsiewając wokoło fragmenty mózgu. Włócznia, sfatygowana mocno broń, jęknęła i wymsknęła się z dłoni szlachcica. Próbował ją jeszcze złapać, ale postanowił pognać naprzód, by wyjść spoza zasięgu demona, który machnął mu nad głową paskudnie zakończonym ogonem, gdy obracał się w stronę kolejnego przeciwnika.

Kolejny z mniejszych zwierzoludzi cisnął włócznią w demona, chybiając karygodnie, a pocisk wbił się w ziemię niedaleko wychodzącego z klatki Ragnara. Ten zaś pomknął w tym samym kierunku co Franz.

Ulli i Nathaniel ruszyli w kierunku namiotu szamana. Musiało im dopisywać szczęście samego Ranalda, bo w ferworze walki żadne licho nie zwróciło na nich uwagi. Wpadli do środka, unosząc połę wejścia. W nozdrza uderzył ich potężny smród brudu i zgnilizny, co bardzo kontrastowało z wrażeniem wzrokowym – pomieszczenie wydawało się uporządkowane i czyste. Było także prawie puste – niewielki plugawy ołtarz, legowisko i pusty, niski stolik. W oczy obu zbiegów rzuciła siła położona obok prymitywnego ołtarzyka pochodnia oraz trzy duże gwoździe na nim. Pod sufitem zwisał warkocz czosnku, na który składało się pięć główek.

[ukryj=Gerappa92]Informacja ukryta dla reszty: Nathaniel dostrzegł jeszcze wepchnięty pod chram kawałek papieru, który zabrał niepostrzeżenie i schował zza pazuchą.[/ukryj]

Czas leciał, a łupy w namiocie nie wydały się dwójce satysfakcjonujące. Mogli jeszcze dokładnie przeszukać namiot, ewentualnie uciekać za Franzem, jak podpowiadał im zdrowy rozsądek.

Tymczasem Franz i Ragnar ukryci w krzakach mieli całkiem dobry pogląd na pole walki. Obserwowali zmagania, w których jeden z demonów został trafiony kosturem szamana – zgruchotane łuski spłynęły krwią, a sam demon nie zranił przeciwnika. Widać było zaskoczenie na jego pysku, gdy jaszczurza sylwetka zaczęła się rozmywać w powietrzu, a następnie ową mgiełkę wessał jakby powietrzny wir. Ostatni pozostały w tym świecie potwór ryknął i zaszarżował w stronę szamana, raniąc po drodze nieudolnego miotacza oszczepów. Ochroniarz i krasnolud widzieli także jak Ulli i elf wpadają do namiotu.
A nad wszystkim czuwało potężnie grzejące słońce, które w malowniczy sposób rozświetlało wzbijany kopytami i łapami pył oraz tryskającą krew. Szalony artysta mógłby znaleźć w tym obrazie natchnienie, natomiast przeciętny człowiek oprócz strachu i obrzydzenia, mógł poczuć lekkie tchnienie zachwytu.
 
Ardel jest offline