05-09-2015, 16:57
|
#104 |
| - Imię? Nie mam imienia. Niepotrzebne mi. Nie ma tu nikogo poza mną - mury warowni odpowiedziały Volkerowi. Może duch podejrzewał awanturników i bał się wyjawić imienia, które można by wykorzystać do celów magicznych? - Jeśli posiadałem jakąkolwiek historię, wsiąkła już dawno temu w glebę i została zapomniana, oczywiście o ile jej jakoś nie zebrano i nie uratowano.
Rozglądnąwszy się to tu, to tam, Zygfryd znalazł mały srebrny dzwoneczek. Rycerz zwęził chytrze oczy. Próbował pohałasować znaleziskiem, lecz dzwonkowi brakowało serca. Szabrownik wysunął podbródek i pokazał zęby w grymasie oznaczającym niepewność.
- Kto powiedział, że to wy musicie być tymi, którzy rozkruszą ostatni kamień warowni? Inni byli przed wami - nienaturalny podmuch wiatru potoczył rozsypane kości po resztkach posadzki - inni przyjdą po was. - Do roboty, wasze ociąganie mnie tylko niepokoi - rozkazała istota z zaświatów, skazując śmiertelników na straszny los.
Dostrzegłszy wysoko nad nimi jakieś skrzydlate kształty, najwidoczniej zwabione pożarem lasu, poszukiwacze przygód błyskawicznie schronili się w opuszczonych komnatach. Zamarli w bezruchu.
- Nieposłuszeństwo kosztuje! - syknął duch, wzbudzając w ruch wszystkie kości i czaszki, którymi wybijał na murach ponury rytm. Zwabione dźwiękami plamki na niebie szybko rosły, zmieniając się w stworzenia, którym, sądząc po mglistych sylwetkach, najbliżej było do gigantycznych orłów.
Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 05-09-2015 o 19:49.
|
| |