06-09-2015, 00:35
|
#106 |
| Duch podszedł do Zygfryda prosto, powolnym cichym krokiem, jak gdyby łańcuchy wszystkich wieków zawisły u niewyraźnych stóp. Rycerz czuł lodowy oddech zjawy niczym lekki powiew od arktycznego śniegu; wzdrygnął się i cofnął tak daleko, jak tylko zdołał. Widmo spojrzało oczami zdającymi się zawierać wszelkie męki miliona wieków.
- Będę czekać.
Tajemniczy duch rozpłynął się w powietrzu. Stukot kości ustał. Skonfudowane skrzydlate istoty krążyły nad warownią przez dobrą chwilę, po czym odleciały na północ. |
| |