Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2015, 18:16   #3
Fyrskar
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
- Myślę, że nie chcielibyście słuchać mojej historii. Mam się pierdolić? Owszem, to też lubię, ale nie gustuję w takich jak ty, zarośniętych brzydalach. Powiedzmy więc, że jestem strudzonym pielgrzymem kierującym się w rodzinne strony. To nie do końca prawda, bo nic mnie do domu nie ciągnie, ale pielgrzymem jestem prawdziwym. Byliście kiedyś w Wissenlandzie? Nie? To zaraz wam opowiem, jakie to cuda się tam wyczyniają. Karczmarzu! Ci mili panowie zaoferowali się, by postawić strudzonemu pielgrzymowi, to jest mi, kufel dobrego, reiklandzkiego ale! Dajże kufel! A wy, moi mili, słuchajcie, co wam rzeknie strudzony wędrowiec...

Na umyślnego od przyszłego pracodawcy czekał cierpliwie, o ile cierpliwym zwać można było głośne pokrzykiwania i opróżnianie naczynia za naczyniem. Zachichotał w sposób nieprzystający jego masywnej sylwetce. Na co były mu ostatnie srebrniki, jeśli nie mógł wydać ich na radosną popijawę? Tylko smętny głupiec o sinych jajach i smętnie zwisającym przyrodzeniu mógł prawić głupoty i rzucać nakazami bezsensownie ograniczającymi człowieka, tudzież istotę na tyle rozumną, by była w stanie kierować się bezinteresownym wyrachowaniem i egoizmem. Machnął dłonią, każąc karczmarzowi polać jego tymczasowym współbiesiadnikom.

Ludwig był pewnie stojącym, mocno zbudowanym mężczyzną, którego sfatygowane ubranie podróżne opinało wielki jak beczka tors, a splecione ręce ukazywały ogromne bicepsy. Mimo że przeżył blisko czterdzieści wiosen, zachował swą masywną posturę. Jego twarz stanowiła świadectwo intensywnego życia - jego ciężka, godna drapieżnika szczęka była lżejsza o zęby i porośnięta gęstą jak głóg brodą. Brutalny wyraz jego twarzy łagodziły widoczne mimo zarostu zmarszczki, przecinające ogorzałą twarz i świadczące o pogodnym usposobieniu. Powodowały, że nie wyglądał na okrutnika, a raczej zaprawionego życiem awanturnika. Miał bystre, pełne ognia, butelkowozielone oczy, więcej przywodzące na myśl Ranalda niż Sigmara. Był tęgi, ale muskularny, zaś dotyk jego dłoni przywodził na myśl fakturę nieoheblowanej deski. Mówi dużo i bywa złośliwy, ale zdawać się może jowialnym, aroganckim, ale godnym zaufania człowiekiem.

Odchylił się na zydelku o nierówno długich nogach, chyboczącym się z czającą się podeń groźbą, niewypowiedzianym widmem upadku. Poprawił przekrzywiającą się na bok, ciasno opatulającą głowę czapkę i zerknął na posłańca, który wtargnął do oberży, radośnie prósząc na boki śniegiem. Ludwig uniósł tyłek z krzesła i ruszył do przodu, rubaszny pijaczek, goliat o ciętym języku.

- Ruszcie dupy! - zawarczał chwilę później, brnąć przez śnieg. Często skarżył się na różne dolegliwości, zarówno te wyimaginowane, jak i te nic dla innych nieznaczące. Być może lubił słyszeć własny głos, wiedzieć, że jeszcze nie zagubił się krętych ścieżkach swojego życia. Niezależnie jednak od tego, marzła mu rzyć. - Pośpieszmy się.

Względem swego urodzenia nie precyzował prowincji, ani okolicy, w ogóle o tym nie mówił. Gdy zaś mówił o czymś innym, jego akcent i kolokwializmy tworzyły mętlik i miszmasz tak bezładny, tak zamącony i tak mylący, że każdy gubił się po pierwszych zdaniach. O co zresztą Ludwigowi niewątpliwie szło. Względem swych życiowych perypetii dawał jednak pewne sygnały - choć większość ludzi zbyt mało ma doświadczenia, by je rozpoznać i odczytać. Cierpiał bowiem na chroniczne zapalenie spojówek, często odruchowo pocierał nadgarstki, gdy zaś jadł, zawsze przedramieniem osłaniał talerz lub miskę. Ktoś wtajemniczony rozpoznałby sygnały szybko. Ludwig znaczną część życia spędził w więzieniach. W lochach. W kajdanach.

Wino było dobre, słowa, które padły - jeszcze lepsze. Okraszone przestrachem i desperacją, tajemnicą, oszustwem i zaskakującą głupotą co poniektórych. Pracodawca łotr, co wartości pieniądza nie zna - rzecz to jedna, gnojek znaczący jakby wiele, jeszcze kolejna. Ich jednak, pies przysłowiowy w rzyć jebał. Reiklandczycy byli do takich rzeczy zdolni, do niejednej ciemnej piwnicy w przygodnymi kompanami dotarł, w niejednej oglądał walki kogutów, grywał w płonące szachy i oglądał parzące się z psami dziewki. Unberogenowie mieli dziwaczne upodobania.

Bardziej jednak zajmującą sprawą była grupka, z którą miał podjąć współpracę blisko bądź daleko idącą. Odsiać trzeba było ziarna od plew, głupców od tych, co potrafią użyć łba jako czegoś innego niźli taranu. Dla przykładu ta niziołka. Pomijając jej proweniencję, bo przecież jest przeklętym, bezbożnym halflingiem, była zwyczajnie, w mniemaniu Ludwiga głupia. Bezczelna dziewka, która nie rozumiała, że nie każdy głupi może sobie na arogancję i cynizm pozwolić. Otto mógł. Ale on był w stanie, w dobry dzień i jeśli był akurat trzeźwy, rzucić ostlandzkim bykiem na ósmą część wiorsty. No i cieszył się boskim przyzwoleniem, oczywiście.

Pozostali zrobili na nim lepsze wrażenie. Byli konkretni i trzeźwo myślący. Przynajmniej tak wynikało z wnikliwych obserwacji odpitego Ludwiga, ale wielki mężczyzna był przekonany co do swej percepcji i bystrości umysłu całkowicie i zawierzyłby im własne życie.

W każdym razie, gospoda "Trzy Korony", choćby jebało w niej śledziem, była miejscem, gdzie warto było się udać i przedyskutować co trzeba z nowymi kamratami. Odziawszy się w podbijany płaszcz i zerknąwszy przez ramię na Edmunda, któremu wręczył liścik, Ludwig wytoczył się, w myślach planując odnowienie pewnej dawnej przyjaźni. Stary, dobry Sven powinien wiedzieć co nieco i może go wprowadzić gdzie trzeba. Podrapał się po podbródku. Być może zwróci uwagę Ullricha i Karstena na niezaprzeczalny fakt, że są zwykłymi śmieciami, ale stan ten mogą zmienić mówiąc mu o tym i owym. Skrzyżował palce i podziękował w myślach swojemu patronowi za dobre rady.
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 15-09-2015 o 19:38.
Fyrskar jest offline