Bolesław siedział na swoim tronie i cieszył się życiem. Troski świata nie zajmowały jego myśli, gdyż zastanawiał się w jaki sposób podzielić żonę znajomego pomiędzy nimi, żeby nie zorientował się, że została podzielona. Wtedy wpadł goniec:
- Panie, panie! Zniknął Królik Roger! Jego żona chce zabijać poddanych! Ma broń, dość dziwną i w sumie nie wiem jak działa, ale to z pewnością broń. Jeżeli kobieta ma taki wyraz twarzy, to nawet nieforemny kawałek metalu może zrobić za narzędzie zbrodni. Żąda wskazania winnego!
- Spokojnie, Igorze - odparł niespiesznie król Bolesław. - Jak mamy wskazać winnego, nie wiedząc kompletnie nic? Trzeba na spokojnie się zastanowić. Zebrać dowody, przeanalizować sytuację. Nie możemy tak po prostu kazać kogoś zabić... - Na twarzy Krzywoustego zagościł grymas zadumy. - W sumie, to możemy. Wszak jesteśmy królem! Ale Salomon by tak nie postąpił, a należy szanować biblijnych przywódców. Igorze - ogłoś, że król prosi panią Jessicę, by wstrzymała się z linczem. Niech odda sprawę śledczym, a potem do sądu. Nie można samemu wymierzać sprawiedliwości. To złe.
Posłaniec wybył i pospieszył na najprzedniejszym koniu, by przekazać plebsowi orędzie królewskie. |