Chmurę czarnego, śmierdzącego dymu wydobywającego się z rury wydechowej (uszczelka pod głowicą pamięta chyba wojnę w Korei) poprzedzał piekielnie głośny warkot silnika starego Dogde'a. - Nienawidzę życia, życie nienawidzi mnie - mruknął. Po ośmiu godzinach usługiwania grubym krowom miał ochotę po prostu usiąść na kanapie i napić się piwa. Później do łóżka i od nowa...
- Boże, spraw żebym zasnął, zanim ona pomyśli o seksie! - wymamrotał na myśl o Peggy.
W tym momencie rozległ się huk wystrzału. Nacisnął na hamulec, ale Dodge sunął się jeszcze kilkanaście metrów. No tak, klocki powinien wymienić jakieś 2 lata temu.
Trafił na jakieś zbiegowisko. Energicznym ruchem pokręcił gałkę opuszczając szybę. - Co to się u diabła dzieje?! Właśnie wracałem do domu... W sumie, to Bóg wie po co - dodał. - Ale to nie znaczy, że macie się tak wydzie... - w tym momencie zobaczył księżniczkę Fionę i Jessicę Rabit. - W sumie, to nie spieszy mi się - wyszczerzył się szelmowsko i mimochodem wysłuchał co inni mieli do powiedzenia. Praktycznie nie spuszczał wzroku z dwóch lasek.
Kiedy sprawa wyszła na jaw, wyszedł z samochodu, podciągnął spodnie i podwinął rękawy, prężąc muskuły przed dziewczynami. - Jeśli komuś trzeba spuścić manto, nie powtarzajcie dwa razy, zajmę się tym. W końcu nie każdy zdobył cztery przyłożenia w jednym meczu!
__________________ Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way. |