Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2015, 22:07   #2
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Vis



Vis był bardem. I jak na każdego barda przystało topił niewieście serca samym spojrzeniem, a gdy popisał się umiejętnością gry na lutni czy też śpiewu... Wtedy działo się ciut więcej. Nie inaczej było dzisiaj. Jednym wyćwiczonym ruchem zebrał wszystko co do niego należało i podniósł się ze stołka nie przerywając kontaktu wzrokowego z uroczą brunetką która kilka chwil temu się w niego wpatrywała. Otaksował jej sylwetkę, potem skupił się na oczach, nosie i ustach. Ruszył w jej kierunku.

Dwie minuty później byli już razem w pokoju. Łóżko cuchnęło stęchlizną, gdzieś w ścianie chrobotał szczur. Vis przycisnął kobietę do ściany i metodycznie zaczął zdejmować z niej ubrania. Było zupełnie ciemno, gdzieś na stoliku stała lampka, ale chyba nikt nigdy nie dolewał do niej oliwy.
- Jak się nazywasz? - spytał pomiędzy pocałunkami.
- Adorra... - jęknęła gdy jego dłoń zawędrowała między jej nogi.
- Zaraz wrócę z winem. - wychrypiał i oderwał się od niej. - I nic już nie mów. Jest to... Podniecające. - powiedział i wytoczył się na korytarz. Drzwi zamknęły się za nim z cichym skrzypnięciem. Na korytarzu równie ciemnym jak pokój z którego wyszedł nikogo nie było.
~Pamiętasz te piersi? Te oczy i ten nos? Te usta i tą sylwetkę?~ usłyszał głos w swej głowie. Należał do niego i równocześnie nie.

Przyłożył ręce do twarzy i zaczął rzeźbić.

Adorra



Adorra była córką miejscowego rzemieślnika. Los był dla niej dobry. Jako jedynaczka dostała duży spadek z którego mogła przeżyć resztę życia nie imając się poważnej pracy. I jak każda dobrze ustawiona osoba spędzała każdą wolną chwilę na przyjemnościach. Teraz czuła ogień płonący w podbrzuszu, nie tak dawno wypatrzyła całkiem przystojnego barda... Gdzie się podział? Nie wiedziała. Wróciła do głównej sali i zaczęła szukać kolejnej ofiary. Zauważyła posępnego mężczyznę siedzącego samotnie przy stoliku. Kilka minut temu jakiś kieszonkowiec go obrobił. ~ Biedaczysko. ~ pomyślała wydymając wargi. Kołyszącym się krokiem podeszła do baru i poprosiła o butelkę taniego wina. Zapłaciła miedzianymi monetami z wełnianej czapki. Skąd ją miała? Nie ważne. Zdecydowanym krokiem ruszyła w stronę mężczyzny. Nachyliła się nad nim eksponując swój obfity biust.
-Skąd przybywasz? - spytała głębokim, seksownym głosem. - Ja jestem Adorra, biedaku. - złowiła jego zaskoczone spojrzenie. Wyraźnie nie wiedział że go obrabowano. - Widać że nie jesteś stąd, w międzyczasie jakiś chłopak cię obrobił. Przykra sprawa... - mruknęła stawiając butelkę wina na stole. - Ale ja wiem jak poprawić Twój humor. - dodała siadając na kolanach oszołomionego mężczyzny. Wyraźnie nie zamierzała przekazać inicjatywy. - Mam wolny pokój. - wychrypiała w jego ucho.
 
Zaalaos jest offline