Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2015, 13:41   #2
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Jednym z podróżujących był brunet o średniej budowie ciała. Nie wyglądał na siłacza, a wręcz wydawał się być chuderlakiem, a mimo to mocno i pewnie trzymał się w siodle. Co jakiś czas spoglądał się na lewo, na prawo obserwując świat z zaciekawieniem swoimi ciemno niebieskimi oczami. Obecnie z młodzieńca, delikatnego, ledwie wystającego ze swojej koszuli, który niepewnie trzymał miecz, a gdy tylko doszło do walki machał nim jak cepem, wyrósł mężczyzna. Znany, szanowany i nietani krawiec sprawił mu odpowiednie szaty, dobry szewc nowe buty, a golibroda - fryzurę. Wszystkie te zabiegi sprawiły, że zaniedbany, ubrany w łachmany chłopiec, zaczął wyglądać dostojnie, przystojnie, prawie jak szlachcic.
Ciężko było ocenić wiek Zacheusza, bowiem zapuszczona broda dodawała mu lat i powagi. Inny zarost nie pasował mu zbytnio, więc tylko przy niej pozostał. Na dłoniach miał złotawe sygnety, a na nadgarstkach dwie szerokie, posrebrzane bransolety - zapewne wszystko to wykonane na specjalne zamówienie. Szata mężczyzny była elegancka i dobrze skrojona. Na ubiór składały się; buty jeździeckie bez żadnych zdobień, skórzane rękawiczki przypięte do pasa, skórzane czarne spodnie oraz okrywający czarny płaszcz z pod którego wystawała czarna jedwabna koszula. To wszystko idealnie zakrywało doświadczone przez życie ciało, maskując jego niesprawność fizyczną.

Podczas postoju można było ocenić jego wzrost oscylujący w granicach sześciu stóp. Był praworęczny, i to co rzucało się w oczy to że wykonał nią większą część czynności. Lewa ręka po prostu praktycznie była i nic więcej. Spoczywała z reguły sobie wzdłuż tułowia, i rzadko była używana.

Choć Zacheusz Ginter Tucke był przedstawicielem Kupieckiej Gildii, nie zamierzał informować o tym wszystkim. Jechał więc spokojnie, co jakiś czas tylko uśmiechając się i notując coś w swojej podręcznej księdze. Co w niej pisał? Tego nie było wiadomo. Zajmował się nią pieczołowicie, tak samo jak i tubą, w której trzymał zwoje, i z którą się praktycznie nie rozstawał.

Droga do Tempelhof dłużyła mu się już nie miłosiernie, stąd od czasu do czasu nucił sobie pod nosem, a także w skupieniu palił skręcone liście tytoniu. To co widział przed swoimi oczami, tylko utwierdzało go w przekonaniu jak bardzo niegościnna może być ta ziemia. Zastępy żołnierzy, czy stacjonujące oddziały Morrytów miały sprawić że, wędrowcy poczują się lepiej i bezpieczniej. Niestety, tak nie było. Co jakiś czas Zacheusz odwracał się to w lewo, to w prawo jakby bał się że spod ziemi wyskoczy jakiś potwór.

Sierżant Wilfried Hoss wyglądał na starego, poczciwego żołnierza, który widział nie jedno i przeżył. Wspomnienie o jedzeniu, pobudziło uśpione jego potrzeby, więc głośno i wyraźnie dał znać, że zgadza się z propozycją sierżanta. Gdy ruszyli ku namiotom można było dostrzec delikatny, wręcz młodzieńczy uśmiech, na twarzy mężczyzny. Ten z taką samą radością podążył ku kotłom, ogniu i strawie.

Trup nie zając. Przecież nigdzie się nie wybiera, a skoro już przebyło się taki szmat drogi warto skosztować tutejszych specjałów. Zapewne będą smakować niczym podeszwa gnijącego buta, ale za to będzie to coś ciepłego. Chłód, i nie przyjemna pogoda, sprawiły że ból pleców stał się bardziej odczuwalny niż miało to z reguły miejsce. Gdy tylko zsiadł z konia, poprawił miecz przy pasie i ruszył za Hossem.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline