Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2015, 18:41   #4
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
List od prawnika Luis przyjął z lekkim niepokojem. Wszak przyszedł on z Marsylii, a z miastem tym Luis związany był tylko w jeden sposób, poprzez swego wuja, Castora. Otwarcie koperty potwierdziło złe przeczucia. Staruszek zmarł. Jednak większym zaskoczeniem było to że przepisał jakiś spadek swemu siostrzeńcowi.

Na szczęście ostatnimi czasy Luis nie był zbyt mocno uwiązany w pracy. Wysłał więc telegram informujący o swej absencji w przeciągu przyszłego tygodnia i niezwłocznie spakował swoje rzeczy do podręcznej walizki. Ile mogło trwać załatwienie wszystkich spraw? Parę dni? Tak czy inaczej najwygodniejszym sposobem dostania się na miejsce był pociąg.

Podróż minęła mu niespodziewanie szybko. Jeszcze na peronie, czekając na odjazd pociągu w znudzeniu obserwował jakieś zabłąkane mewy krążące po stacji. Gdy najwyraźniej znalazły coś smakowitego i zaczęły głośno dawać o tym znać wszystkim naokoło, wtedy też Luis dostrzegł coś niezwykle intrygującego.

~ A gdyby tak odwrócić całość...? Zastanawiał się wyciągając gruby szkicownik z walizki.

Kilkanaście stron później, okazało się że był już na stacji w Marsylii. Nawet lipcowy żar umknął jego uwadze aż do chwili, gdy otarł krople potu z czoła. Zdjął więc marynarkę i przewiesił ją przez ramię. Złapał całkiem lekką walizkę i pośpiesznie wyszedł z budynku dworca.

***


W Marsylii nie był od bardzo dawna. Ostatnim razem jako dziecko, gdy z matką odwiedzali wuja. Lecz nie zapomniał zupełnie okolicy. Fakt, wiele się zmieniło, ale wiedział mniej więcej w którą stronę należy iść i liczył na to że reszta wspomnień wróci z czasem. Co nie do końca się spełniło o czym niedługo się przekonał. Na szczęście miejscowi w swojej życzliwości skierowali go we właściwą stronę.
Wąskie uliczki dawały wystarczająco dużo cienia żeby spacer okazał się być całkiem przyjemnym. W tej części miasto wyglądało niemal tak samo jak lata temu. Nawet znajomy wiatrowskaz w kształcie koguta był na swoim miejscu, jedynie z czarnego zmienił kolor na mocno rdzawy. Kolejne przypomnienie o nieubłagalności mijającego czasu.

Będąc już pod kancelarią założył marynarkę, poprawił cienką rękawiczkę z jasnej skóry na lewej ręce i wachlując się kapeluszem trzymanym w prawej wszedł do środka. Gdy zaproszono go pokoju gdzie siedzieli już inni spadkobiercy, Luis przywitał się z każdym z nich, dodatkowo kłaniając damie.
Był to przystojny mężczyzna w kwiecie wieku, o ciemnych włosach i niebieskich oczach, bacznie lustrujących otoczenie. Jego ubiór uszyto z dobrego materiału, a równo zawiązana muszka i dokładnie przycięty wąs zdradzał pewną dbałość właściciela o szczegóły.


Kiedy wybiła właściwa godzina, wszyscy wysłuchali treści testamentu. A więc stadnina koni i 120 tysięcy w papierach wartościowych. Taki majątek dawał pewne możliwości, ale nim można było myśleć nad tym jak go spożytkować, trzeba było wypełnić wolę zmarłego.
Dość dziwaczne było ostatnie zdanie spisane przez Castora, które nie brzmiało jak żaden znany Luisowi język. Czy był to rodzaj pożegnania? Kolejny przejaw ekscentryczności krewniaka.

Luis otworzył swój list kiedy tylko mu go przekazano i przejrzał tekst. Następnie zrobił to jeszcze raz. Tym razem wolniej, nieznacznie marszcząc brwi podczas czytania.

- Po treści wnioskuje że wiadomość jest dość podobna u nas wszystkich. W moim liście również staruszek wspomniał panią Carolin, której nie ma tu dzisiaj z nami. Też uważam że trzeba będzie ją odwiedzić, lecz wydaje mi się że najpierw mamy nieco formalności do dopełnienia. Czyż nie, Panie Bernarde? Luis skinął głową prawnikowi.

- Co myślicie na temat woli zmarłego zawartej w naszych listach? Moją powinnością jest udzielenie pomocy Panu Claudeowi w pewnej... rzeczy związanej z posiadłością zmarłego krewniaka. Reszta treści tego listu jest dość... niecodzienna. Luis starannie dobierał słowa.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.

Ostatnio edytowane przez Cattus : 13-10-2015 o 18:56.
Cattus jest offline