-Jakkolwiek me serce rwie się do chwalebnej konfrontacji, mój Mistrz zaleca ostrożność. Zważ, mój miłujący opium dla ludu przyjacielu, że "Jeśli znasz siebie i swego wroga, przetrwasz pomyślnie sto bitew. Jeśli nie poznasz swego wroga, lecz poznasz siebie, jedną bitwę wygrasz, a drugą przegrasz. Jeśli nie znasz ni siebie, ni wroga, każda potyczka będzie dla Ciebie zagrożeniem." jeśli wolno mi zacytować poczciwego Sun Zi. - Odezwał się z komunikatorów gruby baryton z wyczuwalnym francuskim akcentem.
-Mówiąc językiem zrozumiałym dla waszych prostackich, ograniczonych umysłów, nie możemy zakładać, że nasi wrogowie nie spodziewają się ataku z naszej strony. - Odezwał się zaraz drugi głos, sztuczny i mechaniczny, jakkolwiek niepozbawiony złowieszczej nuty.
Brain. Oczywiście, że Mallah zabrał go ze sobą. Dwu i półmetrowy goryl w mundurze i z karabinem nie rzucał się o czy wystarczająco bez mózgu w słoju przypiętego do pasa. Dowództwo Ruchu Oporu doradzało mu już wielokrotnie aby zostawił swojego Mistrza w bazie, gdzie byłby o wiele bezpieczniejszy, niż na polu bitwy. Niestety Monsieur Mallah słuchał tylko Braina a ten stanowczo odmawiał zostania od niego oddzielonym.
Mallah siedział ukryty w gęstych korzeniach jednego z drzew, obserwując sytuację przez lornetkę z noktowizorem. Rozglądał się za ewentualnym wsparciem sił ich znienawidzonych politycznych przeciwników.
-Sugerowałbym prostą strategię odwracania uwagi. - Zaczął Mallah. - Mistrz, ja oraz nasz miłośnik broni białej wyprowadzimy atak od tyłu i wycofamy się. W czasie gdy wymusimy na przeciwniku podział uwagi, nasza nowa towarzyszka pochwyci moment i skradnie nieszczęsne ofiary aparatu ucisku bezdusznego reżimu. Z kolei Spectre pozostanie w odwodzie i wkroczy, gdyby sytuacja tego wymagała. - Powiedział. -Oczywiście to zakłada, że się nas nie spodziewają. A za naukę, że jest inaczej, możemy drogo zapłacić.
-I byłaby to lekcja daremna i bezcelowa. "A gdyby ktoś dla swej nauki przeszedł przez ogień – czegóż to dowodzi? Zaprawdę, więcej to waży, gdy własna nauka rodzi się z własnego żaru." - Powiedział Brain.
-Nietzsche. Mój ulubiony. - Mallah rozsmakował się w cytacie, przygotowując trzy granaty, od których rzucenia zamierzał rozpocząć atak, by potem chwycić za karabin i spaść na swych wrogów w furii maszynowego ognia.
-Mój też, Mallah. Mój też. |