Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2015, 18:23   #7
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Claude, uniósł brwi na dźwięk swego nazwiska a przy "dom w Marsylii" rozkaszlał się, zasłoniwszy usta białą chustą, suchym, natarczywym, astmatycznym kaszlem, w którym utonęła nazwa ulicy. Nie spodziewał się wiele i przybył raczej wiedziony ciekawością, niż chciwością, liczył co najwyżej na ciekawy inkabuł, czy wskazówkę dotyczącą jego najnowszych badań, lecz dom? Jego zdumienie większe jeszcze było niż w momencie otrzymania zaproszenia na odczytanie testamentu.

***

Tego dnia Lévi-Strauss siedział w l'Hôpital Saint Joseph na Boulevard de Lovain w zielonym ogrodzie sanatorium zatopiony w lekturze Victor Hugo "L'homme qui rit". Budynek umiejscowiony był dziesięć minut spacerkiem od plaży, który to dystans zwykł był pokonywać co najmniej dwa razy dziennie, rankiem i wieczorem, gdy upał jeszcze nie dawał się we znaki. Elegancki pan w średnim wieku, w dobrze skrojonym fraku, podpierający się modną ostatnimi czasy laską, z szykownym cylindrem na głowie. Zawsze dokładnie ogolony, z uczernioną, dokładnie przystrzyżoną brodą.

Nieodłączna laseczka z rączką z kości słoniowej, wyrzeźbionej z pamiątki przywiezionej z Afryki, z tej pamiętnej ekspedycji, w której pogruchotał nogę, oparta była teraz o ławkę na której półleżał, z przykrytymi mimo upału pledem nogami. Książkę trzymał w lewej ręce, w prawej zaś podtrzymywał główkę fajeczki, którą ćmił powoli, wbrew zaleceniom lekarzy, ku wyraźnemu ich strapieniu. Drzewa szumiały cicho i dawały przyjemny cień a chłodna bryza od morza rozganiała rozgrzane powietrze. Gdy usłyszał chrząknięcie uniósł wzrok. Pielęgniarz w nienagannym uniformie stanął trochę z boku, sztywno.

- Monsieur Lévi - ukłonił się lekko - list do pana.

Zdziwił się. Sprawy w Paryżu pozostawił zamknięte i nie oczekiwał aktualnie żadnej korespondencji poza paroma książkami, które zamówił w antykwariacie. Kopertę rozerwał ustnikiem fajki. Informację o śmierci Castora de Overneyes przyjął ze smutkiem, z jakim przyjmuje się wieści o śmierci znajomych. Nie, żeby ze starym dziwakiem wiązało go coś więcej niż zainteresowania, lecz odejście staruszka wprowadziło go w stan melancholijnej zadumy.

***

Najwidoczniej zmarły miał jednak dar zaskakiwania, bo przy ostatnich słowach testamentu wypowiedzianych, z niemałym trudem, przez adwokata Aleksandre Fillip du Bernande, Claude oparł się wygodnie na krześle i w zamyśleniu zaczął gładzić brodę, z której to zadumy wyrwało go dopiero wręczanie kopert. Treść wiadomości zaintrygowała badacza i spowodowała, że na jego bladej zazwyczaj twarzy pojawiły się lekkie wypieki. Pojawiły się pierwsze głośne komentarze i sugestie. Przyglądał się wszystkiemu w milczeniu, obserwując uważnie przybyłych. Już wcześniej dostrzegł wśród spadkobierców jedną znajomą twarz, Ottona prowadzącego dość przyjemny antykwariat w pobliżu wybrzeża gdzie zwykł był spacerować. Pozostałych nie znał.

Skinął głową Luisowi Deullin, który zaoferował pomoc w związku z, jak się domyślił, posiadłością, którą zapisał mu w spadku zmarły. Wysłuchał wszystkich głosów, po czym wstał, poprawił poły fraka i zastukał końcem laski w podłogę, by wszyscy zwrócili na niego uwagę. Gdy już ucichło rzekł z wolna, niespiesznie, namyślając się nad słowami, które wypowiadał. Przedłużając niektóre.

- Madame L'Anglais - skinął głową w kierunku damy, - monsieurs! Nie działajmy pochopnie. Uważam, że po dopełnieniu formalności powinniśmy wpierw przedyskutować zaistniałą - zrobił krótką przerwę, szukając odpowiedniego słowa - n i e c o d z i e n n ą, przyznacie, sytuację nim podejmiemy jakiekolwiek kroki. I choć pewnie wielu z was znało zmarłego lepiej ode mnie, nie uważam go za człowieka, który wybrał nas do tej... hmmm... m i s j i przypadkowo.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline