Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2015, 10:07   #7
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Wspólny dialog wszystkich graczy i MG

Zacheusz zarzucił kaptur na głowę, i zakrył usta ręką. Fetor był potworny, i nie do zniesienia dla jego czułego powonienia. Patrząc na twarz kupca można było odnieść wrażenie, że spogląda na biedotę ze współczuciem ale i odrazą. Młodzieniec jednak nie mówił nic. Po prostu zamierzał dotrzeć jak najszybciej przed oblicze Barona. Gildia nie tolerowała opóźnień. Gildia chciała efektów, a on zamierzał je mieć. Koszty nie były ważne. Zastanawiał się jednak co robiła z nim Pani Inkwizytor, oraz łowca. Ich obecność nie zwiastowała niczego dobrego. W pewnym momencie rzucił do Rotmistrza:
-Szanowny Rotmistrz od jak dawna tu stacjonuje?

Nathaniel popatrzał na twarze biedoty gdy przejeżdżali między chatami. Van Holsting wiedział, że po wizycie u barona będą musieli wrócić do ludu by zadać kilka pytań. Doświadczenie nauczyło łowcę, że to czego nie powie szlachta z pewnością dopowie gmin. Nathaniel zobaczył jak Zacheusz zakrywa sobie usta ręką, smród co prawda uciążliwy, ale nie było to nic czego mieszkaniec Marienburga nie był by w stanie wytrzymać. Van Holstingowi przypomniały się lata spędzone w Jałowej Krainie. Smród doków różnił się znacznie od fetoru osady, które jebały odorem niczym krocze starej kurwy, po wizycie Imperialnej marynarki, lokalny zapach natomiast kojarzył się bardziej ze smrodem świńskiego odbytu, gnijącego świńskiego odbytu.
- Mnie raczej zastanawia dlaczego Rotmistrzu.- Dopytał łowca.- Bandyci to nie powód by mieszać w to elitarne oddziały jak Heckenrose czy wasza kawaleria, wystarczyłby oddział zbrojnych.-*

Zacheusz spojrzał na Nathaniela, gdy ten wymówił słowa elitarne oddziały. Widać było na jego twarzy zdziwienie, szok i niedowierzanie. Jedyne z czym mu się kojarzyło słowo elitarne, to ze śmietanką towarzyską z Altdorfu. Tak, potrafił elitarnie wychędożyć damę z elit. To umiał, ale żeby ktoś go “porównywał” do elitarnych oddziałów, no to mu się w głowie nie mieściło. Nie powiedział słowa, tylko uśmiechnął się “mądrze’ i pokiwał głową. W końcu on jako przedstawiciel Gildii Handlowej nie mógł pokazać słabości, tym bardziej w tak elitarnym gronie.

Gretel nie podobał się smród towarzyszący im od kiedy wjechali wgłąb osady. Nie był to zwykły zapach biedy, ani smród do jakiego nawykła w większych skupiskach ludzi. Również wygląd mieszkańców wzbudzał jej niepokój.
W czasie więc kiedy jej towarzysze przepytywali wciąż jeszcze niezbyt trzeźwego Rotmistrza, łowczyni czarownic dokładnie obserwowała wychodzących ludzi. Jeśli toczyła ich jakaś choroba... lub jeszcze coś gorszego, musieli zareagować szybko i sprawnie.
Obecność elitarnych jednostek wojskowych świadczyła z pewnością o powadze sytuacji, z którą mieli do czynienia w Sylvanii.
Była więc w każdej chwili gotowa na jakąkolwiek nieprzewidzianą sytuację. Nawet na atak ożywieńców czy innych im podobnych stworzeń. Pozwoliła Perzynie na swobodną jazdę, a sama położyła dłonie na broni, tak aby móc ją szybko dobyć.


- Możecie mówić mi Karl. Karl Totentanz. Stacjonujemy na tych terenach od kilku dni. Sam wiem niewiele więcej od was. Ale to nietypowa sprawa. Jak zobaczycie ciało tej młodej kapłanki, sami zrozumiecie. Co do tej “elity” waszmość, to jesteśmy na terenach o złej sławie… Samemu sobie dopowiedz czemu jest tu oddział Heckenrose. Czekam na rozkazy od Barona, a do tego czasu moi ludzie modlą się aby nie podłapać jakiejś zarazy w tym zapomnianym przez Bogów miejscu - Karl zatrzymał się przy studni i wciągnął wiadro z wodą. - To istne błoto… Nie da się jej pić, chociaż okolicznym mieszkańcom nie wydaje się to przeszkadzać.

Zacheusz zdziwił się wielce, a przynajmniej tak mówiła jego twarz, jakby nigdy nie słyszał o żadnej kapłance. Zaiste nie było to celem jego wizyty tutaj, stąd od razu padło pytanie:
-A co możecie mi rzec Mistrzu Karl, o człowieku zwanym Teodorus Himmel ?- bowiem to był jego cel wizyty. Pogoda stawała się coraz mniej przyjazna, stąd młodzieniec, okrył się szczelniej swoim płaszczem.*

- Chyba o tym co z niego zostało… Zżarło go coś. Brakuje całej ręki razem z barkiem. Ma wydłubane i zaszyte oczodoły… Niezbyt przyjemny widok. Z resztą z jego ciała i tak już pożytku mieć nie będziecie. Zwłoki są już dawno w trumnie na cmentarzu - rzekł z wyraźną ulgą w głosie Totentanz.

-Hmm...aha - to były pierwsze słowa jakie wydobyły się z ust kupca. W tym momencie jego twarz przypominała skwaszone i lekko obite jabłko, które znalazło się w nieodpowiednim miejscu -Będę rad, jeśli wskażecie mi potem jego dom. Być może znajdę to po co przybyłem. - można było wyczuć w jego głosie, że próbuje zachować fason do końca -Dawno żeście go zakopali? I gdzie go znaleziono jeśli łaska wiedzieć? - padły jeszcze dwa pytania*

-Nie mam pojęcia gdzie nocował ów jegomość. Wiem, że był jakąś ważną dla Barona personą. Służki mówią, że dobijali targu jakiegoś, bo po śmierci Himmela ten klął się na demony Chaosu i Bogowie wiedzą jakie jeszcze potęgi wzywał, bo mu wszelkie interesy popsuł nieboszczyk. Pokazać wam pokażę w swoim czasie. Ciała znaleźliśmy w dwóch różnych miejscach, ale przypuszczamy, że te dwa przypadki mogą mieć ze sobą związek - pokiwał głową Rotmistrz, przytakując samemu sobie.

- A w jakim stanie było drugie ciało?- Zapytał wyrwany z zamyślenia Nathaniel.- Równie zmasakrowane?- Van Holsting miał przeczucie co do natury śmierci ów Himmela.

Uwaga Gretel mimowolnie skupiła się na rozmowie mężczyzn. Wtrąciła więc:
- Z pomocą Sigmara dojdziemy prawdy i znajdziemy winnych. Więcej ofiar nie było? Coś w okolicy może szczególnie was niepokoiło?

Rotmistrz całkowicie wydaje się zignorował pytanie Van Holstinga wyraźnie skupiając uwagę na Gretel. Jakby to było ważniejsze, albo jakby unikał odpowiedzi na wcześniejsze pytanie o kapłankę.
-Były inne ofiary… Wcześniej śledztwo prowadził znany z brutalności Heinrich Glödbach. Wychowanek Zakonu Kruka, który odnalazł w sobie powołanie i stał się postrachem Sylvanii i okolicznych ziem. Zasłynął również jako Czarna Śmierć podczas przewrotu w Nuln. Straszny skurwysyn. Cały jego oddział wybito… On sam natomiast trafił do klasztoru Shallyi. Podobno postradał rozum, a jego stan zdrowia nie wskazuje na to, że fizycznie będzie w stanie pełnić nadal posługę Bogom.

Zacheusz przysłuchiwał się słowom Rotmistrza w milczeniu, i być może trwodze. Jak inaczej tłumaczyć można było, to że przedstawiciel gildii spuścił wzrok w ziemię, i jeszcze szczelniej otulił się płaszczem.
-To faktycznie nie jest pocieszająca wiadomość. A ten Glödbach, coś zdołał ustalić nim postradał zmysły? - chciał się dopytać, bowiem liczył że poprzednik zdołał odnieść jakieś sukcesy.

- Dokładnie. - skinęła głową do towarzysza - Nikt nie zorientował się wcześniej, że coś się z nim dzieje? - dodała Gretel

- I co z ciałem kapłanki.- Drążył natchaniel.

-Glödbach z pewnością był na tropie czegoś większego niż sam się spodziewał. Sprawa go przerosła, jego ludzie zginęli, a on sam skończył marnie. Nikt się nie zorientował z dwóch powodów - o prowadzonych przez siebie sprawach wiedział on sam i jego ludzie, nikt inny nie miał prawa ze względów bezpieczeństwa. Poza tym Glödbach zawsze był nieco szalony… Jeśli chcecie iść tropem jego śledztwa, musicie udać się do klasztoru, w którym go trzymają i tam spróbować z nim porozmawiać lub zdobyć jego dzienniki z aktami sprawy. Myślę, że śmierć kapłanki ma ścisły związek z osobą Heinricha. Nie mam jednak pojęcia jaki i nie dane mi było oglądać jej ciała. Widział je jedynie Baron von Bullenstark.


W końcu wyszliście małym przejściem po zachodniej stronie palisady i waszym oczom ukazała się gęstwina leśna, którą od wsi oddziela zaniedbane i zarośnięte ogrodzenie - w jego północnej części jakieś kilkadziesiąt metrów dalej znajduje się obóz Zakonu Kruka. Wy jednak skierowaliście swoje kroki wprost do wejścia na stary zaniedbany cmentarz.

-Wszyscy idą ścieżką gęsiego. Nie budźcie zmarłych…
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline