| Zawsze miała rację.
Zaiste nadszedł.
Alice odsunął się od chłopaka na którym się pożywiał i z mieszaniną przerażenia oraz złości charakterystycznej dla szczurów zagonionych w kąt - uważniej przypatrzył się zielonookiemu.
Ukradkiem zerknął do tyłu choć nie sądził aby prześladowca pozwolił mu na ucieczkę.
- Trochę wam to zajęło - odpowiedział lekko rozdygotanym głosem.
Zerknął na szyję nieznajomego wypatrując krucyfiksu.
- Ashton nie kazał nawet pozdrowić zanim przejdziesz do tego co nieuniknione? To byłoby niegrzeczne, prawda Deryl? Po tym wszystkim co razem z nim przeszliśmy…
- Prawda Alice. - Zgodził się Deryl ustami Alice. - Ale nie spodziewaj się zbyt wiele po cynglu takiego gbura jak Ashton.
Stał bez ruchu, wciąż żeglował na obrzeżach paniki lecz nie zatracał się w niej.
Wciąż - choćby w teorii - mógł spróbować uciec.
Zielonooki przechylił głowę w bok obserwując Alice'a.
- Aston? - zapytał, ale zaraz porzucił temat - Nie przychodzę z woli żadnego Astona.
Zdziwienie jakie przez chwilę malowało się na twarzy Malkaviana przeszło w falę ulgi, wampir wręcz mimowolnie rozluźnił się.
- Wybacz, Panie… My się chyba nie znamy? - Uśmiechnął się lekko i niepewnie. - Nie wiedzialem, że szuka mnie ktoś oprócz tego, którego (proszę mi wierzyć) nie chciałbym widzieć jako mojego znalazcę.
- Jestem Kelsey Arkwright - nazwisko wydawało się zostać bardziej wywarczane niżeli wypowiedziane - i przybywam w interesie tego, komu winnyś spotkanie na wzgląd gościnności, skoro już przybyłeś do tego miejsca.
- Ach, prawa. - Alice kiwnął lekko głową do reszty dochodząc do wysublimowanego spokoju. - Alice McGee. Miło mi Mr Arkwright. Tym bardziej się cieszę, że dane mi jest poznać kogoś… znającego szacownego gospodarza tego miasta.
Alice zrobił kilka powolnych kroków w kierunku Kelseya.
- Od pewnego czasu zastanawiam się jak mógłbym pokłonić się tutejszemu seniorowi nie mając tu kontaktów mogących skierować mnie do niego.
- W takim razie będziesz miał okazję, panie McGee. Mamy nadzieję, że nie ustaliłeś już czasu na jutrzejszy Sylwester?
- Nie, nie ustaliłem. Ten czas lubię spędzać z osobami mi bliskimi. Zamierzałem tedy spędzic go w domu, z mymi dziećmi.
- W takim razie nie sprawi kłopotu fakt, że w tej chwili przekazuję zaproszenie na przyjęcie sylwestrowe organizowane przez twego gospodarza?
- Nie Mr Arkwright, co więcej: czuję się zaszczycony. - Na twarzy Alice pojawiła się ulga, twarz rozjaśnił niewielki uśmiech. - Jeżeli mogę jednak spytać… Jaki on jest? Gospodarz tego miasta, nie będzie w tym czasie jaki do tej pory spędziłem w Portsmouth wypatrywał obrażającej go zwłoki? Nie było to wszak mym zamiarem.
- Wątpię, aby wypatrywał, jest dość… wyrozumiały. Tak, to dobre słowo. - uśmiechnął się do siebie.
- Gdzie zatem mam się udać jutrzejszego wieczora Mr Arkwright?
- Odbędzie się to w Wieżowcu Gunwharf, na Wybrzeżu o tej samej nazwie. Łatwo znaleźć. Zaczną się inni schodzić około ósmej wieczorem.
Malkavian skinął głową.
- To pułapka. - wycedził Deryl.
- To potrzeba ojcze. - Alice nie był przekonany.
Jeszcze raz uważnym wzrokiem obrzucił Kelseya. Jeżeli Łowcy wysyłali takich na wabienie w pułapkę, to pułapki nie były potrzebne.
- Będę o czasie Mr Arkwright - byłbym zobowiązany gdyby do tego czasu przekazał pan wyrazy szacunku. - Zrobił ruch jakby chciał się odwrócić, lecz na razie ukłonił się tylko lekko.
Arkwright skinął głową.
- Będziemy oczekiwać. - rzucił, po czym wykonał trochę sztywny, nieznaczny ukłon i ruszył w stronę, z której przybył.
Malkavian odwrócił się spoglądając na chłopaka na którym się pożywił.
Ot ten jutro nie będzie miał raczej szampańskiego sylwestra. Ale zył.
Wampir nieśpiesznym krokiem odszedł w stronę domu mamrocąc pod nosem. Czy chcesz, bym poszedł o żebranym chlebie?
Czy chcesz, bym podłą i zbrodniczą ręką
Rozbijał ludzi na wielkim gościńcu?
Bo co mam zrobić, gdy tego nie zrobię?
A tego nie chcę, cokolwiek mnie czeka;
Lecz wolę raczej smutną paść ofiarą
Krwi mej wyrodnej i krwawego brata.
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 25-11-2015 o 01:22.
|