Nie będę grać, ale z tych trzech settingów moim zdaniem do sesji o charakterze ogólnym najlepszy będzie Boston. DC to jedno wielkie pole bitwy, więc raczej mocno wojenne klimaty, Vegas to pustynia i góry i do tego mało postapokaliptyczne, więc głównie survival, a Boston jest przyjemnie wymieszany i ma fajny klimacik wojny secesyjnej. Jedyny problem jaki może być, to to że ciężko jest przekazać ten specyficzny klimat graczom, którzy w to nie grali
Z drugiej strony Instytut w Bostonie jest podobnie beznadziejnym "tym złym", jak zdecydowanie przegięte ilościowo Supermutanty w DC.
Hmmm... Chyba za dużo marudzę
Obecnie prowadzę sesję falloutową i zdecydowałem się na setting z pierwszej części. Ale nie dlatego, że inne są złe (bo nowe części są moim zdaniem świetne), tylko dlatego, że chciałem prawdziwą postapokalipsę. Jedynka jest 80 lat po wojnie, następne części to już odpowiednio 160 i ponad 200 lat po wojnie. To już praktycznie zupełnie nowy świat, a nie zniszczony stary