Ależ narzekacie. Fallout 1 i 2 był mocny TYLKO fabułą i dialogami. Reszta była marnym rzygiem programisty na kwasie pomieszanym z kiepskim, kukurydzianym piwem. I doskonale o tym wiecie. Świat w pierwszych częściach nie żył, był psychodelicznym bazgrołem 7 latka z zespołem Aspergera. Pierwsza i druga część nadały ogólny ton, charakterystykę i wsio. Były tym czym jest rozwinięcie w rozprawce. Trzecia część to
de facto dramat, trochę krótki i z niedociągnięciami, ale mimo tego - ma coś w sobie. NV odwołało się do klimatu 1 i 2, ale oczywiście wielu się nie podobało w myśl polskiej zasady - nie, bo nie i ch.. bo za grę wziął się twórca Obiliviona i niet. Najwyraźniej narzekające stronie świata graczy udzieliła się mentalność typowego polaka
a szkoda.
Chciałbym zobaczyć dobrze przeniesionego Fallouta na ramy rasowego RPG. Czy kiedyś się doczekam? Może.