Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2015, 02:10   #7
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Żelki.
Niczym sens istnienia.

Isabell rozpieszczała Lisę jak tylko mogła, mała żarła żelatynę mrużąc oczka i odgryzając misiom główki. "Uzależnienie" byłoby złym określeniem, nawet "Nałóg"... nie, to było jak piątkowy kufel Guinnessa w "Backass Pub" dla lubiącego ten lokal Irlandczka z Dublina. Świat się nie zawali - ale przecież odpuścić nie można.

Już w Glasgow stało się to pewną tradycją.
Alice przygotowywał żelatynę stojąc w kuchni, a Lisa i Chris opowiadali mu rzeczy. Różne.
Chris, zahukany chłopak, którego matka po śmierci ojca bała się wypuszczać nawet do szkoły. Lisa, nie mająca nad sobą (w kluczowych latach) ojcowskiej ręki dziewczyna pozująca na skrzyżowanie wampa z lolitą, trzy razy wyrzucana ze szkół w Glasgow. Zasadniczo to ona opowiadała, Chris siedział wpatrzony w Smartfona. Czasem tylko coś wtrącał.
Było późno, ale te nastolatki nie potrzebowały tyle snu co rówieśnicy. Codzienne picie krwi kainity dawało im siłę.

- ... powiedziała, że jak znów przyjdę do szkoły w spódniczce przed kolano, to wezwie ciebie. Wyzywała od kurew.
- Nie masz spodni? - Alice zamieszał gęstą breję.
- Nie o to chodzi! Ona jest jakaś popieprzona! - Nastolatka naburmuszyła się.
- Jest. - zgodził się Chris, choć zrobił to jedynie machinalnie, więcej go obchodziło polubienie czegoś na Instagramie, co też uczynił.
Alice aż się odwrócił zaskoczony. Zgodność rodzeństwa nie była częsta.
- Mhm. - zgodził się. - I co z tym zrobimy? Wyrzucą cię ze szkoły, będzie trzeba szukać następnej...
- Przecież i tak mówiłeś, że zimą wylatujemy do Paryża, że tam nas nie znajdą.
- Wszędzie nas znajdą idiotko. - Chris do siostry potrafił zwrócić się ostrzej. Z rówieśnikami było gorzej. "ej! Kacza mordo!" - "drepdrepdrep - byle dalej"
- Możliwe, że nie polecimy. Nawiązałem kontakt z księciem. - Alice miał głos niczym wyprany z emocji.
Zapadła cisza.
- To coś zmienia? - Chris oderwał się od komórki.
- Nie wiadomo - odrzekł Chris.
- Ale może, wiele - podsunął Deryl.
- Ooooooo jest i "dziadek"... - Lisa obróciła oczyma i przejechała ręką po twarzy. Tego Facepalmu nie powstydziłby się nawet Patrick Stewart.
- Nie jestem dla ciebie dziadkiem dziwko - odparował Deryl ustami Alice.
- Ale będziesz gnoju. - Lisa zmrużyła oczy. - A wtedy, nocą pójdę do tej nauczycielki i...
- Lisa na miłość bosk...- Chris ugryzł się w język i odruchowo spojrzał na ojca. - Weź ty się zamknij.
- ... do ostatniej kropli krwi, nie odpuszczę gnidzie i...

- Lii-sssa... - w kuchni zrobiło się chłodniej.

- Wystarczy! - warknął Alice odwracając się ku dzieciom.
Lisa się zamknęła.
Wampir wrócił do mieszania gęstej gumowatej brei.
- Na przyjęcie sylwestrowe jestem zaproszony do księcia. - odezwał się po chwili. - Zobaczymy co z tego wyjdzie.
- Będziesz prosił o ochronę? - Chris oderwał się od komórki.
- Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Ghule-nastolatki spojrzały po sobie.
- Czyli chata wolna jutro? - Ostrożnie spytała dziewczyna.
- Tak.
Chris jęknął, chciał spędzić ten wieczór w spokoju.
Lisa wykonała gest triumfu i sięgnęła po komórkę. Zaczęła już nawet pisać sms-a.
- Ale nie planujcie nic. - Alice jeszcze raz zamieszał w rondlu.
Odwinął rękaw koszuli i sięgnął po nóż.
- Wieczorem zdecyduję czy pójdziecie ze mną.
- Do Elizjum? - Chris aż się zakrztusił.
- Tak, nie wiem tylko czy dyshonorem będzie nie wzięcie was gdy będę prosił o uznanie waszego statusu, czy też wzięcie gdy zaproszony jestem tylko ja. Zdecyduję wieczorem. - Lisa wkurzona rzuciła telefon na stół.
- Albo poprosić by uwolnił swego nowego sługę od problemu jego ghuli. - zakpił Deryl.
Lisa pokazała ojcu środkowy palec, choć tak naprawdę nie pokazywała go ojcu.

- Jeszcze nie wiem - Tym razem głos należał do Alice. - Przygotujcie się na wszelki wypadek.

Chris zebrał się od stołu i skierował się ku swojemu pokojowi. Lisa uczyniła to samo.
Wampir rozciął przegub, krew zaczęła spływać do żelatyny barwiąc ją na czerwono.
Przez długą chwilę wciąż mieszał, aż breja uzyskała jednolity kolor.

Sięgnął po formy.
Isa robiła Lisie żelki w kształcie misiów, ale stara forma została w Glasgow.
Tu w Portsmouth znalazł w wyprzedaży pohalloweenowej foremki z kształtami nagrobków, duchów i kruków.
Zaczął lać gorącą zabarwioną na czerwono masę rozmyślając o jutrzejszej nocy.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 27-11-2015 o 02:19.
Leoncoeur jest offline