Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2015, 21:38   #10
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Jechali przez pustynię, co dla Socrato nie wiązało się z żadną nie wygodą. Wokół niego zawsze unosił się w powietrzu wiatraczek , który umilał mu podróż. Zadania zlecone mu nie były uciążliwe, a o weweńskim słudze całkiem zapomniał. W ogóle mało go interesowały inne grupy uczestniczące w tej wyprawie. Nie zawracał sobie głowy tak trywialnymi sprawami jak imiona uczestników tej podróży. Zresztą dla czego miałby?
Nie byli interesujący dla niego w żadnym calu. Mieli swoje sprawy, a on miał swoje. Niestety to się zmieniło, gdy odkryli wpierw wyschnięte jezioro… nic nadzwyczajnego w takim miejscu prawda?
A potem znaleziono zwłoki, co wywołało poruszenie w całej karawanie. Ale nie u Szkarłatnego Szaleńca.
Trupy… nie były czymś co robiło na Socrato jakiekolwiek wrażenie. Ot, puste skorupy pozbawione życia i duszy.
- Zezik.. zrób parę kółek na dużej wysokości i daj piskiem znać jakbyś zobaczył jakiś ruch.- szturchnął siedzącego na ramieniu septimońskiego puchacza. Ptak szczególnie polubił siedzenie na ramieniu swego pana odkąd mały unoszący się w powietrzu wiatraczek zapewniał przyjemny nawiew z tej strony.
Zaprotestował z piskiem, ale pofrunął, a Szkarłatny Szaleniec podrapał się po głowie.- Nooo… tak…. trzeba zabrać trupy do jednego z wozów i zrobić im sekcje zwłok.
Wzruszył ramionami.- Panowie… do dzieła?
I zabrał się za wyciąganie z piasku jednej z mumii.
Zwłoki były relatywnie lekkie. Brak wody zmniejszył ich wagę do zaledwie kilkunastu kilogramów. Mumia, którą akurat udało mu się wyciągnąć miała dość niecodzienny wyraz twarzy. Socrato mógłby przysiąc, że wyglądała na przerażoną.
Co akurat nie dziwiło Socrato, śmierć z powodu odwodnienia była przerażająca. Niemniej w grę mogły wchodzić i inne czynniki. Jak choćby toksyny. Ale wpierw podstawy.
Należało wraz z Shandem sięgnąć po skalpele i zbadać wnętrza trupów i określić czy przyczyną śmierci nie były uszkodzenia mechaniczne, takie jak choćby pchnięcie włócznią między żebra.

Dwaj medycy szybko zabrali się za pracę. Nie była łatwa ponieważ wysuszone zwłoki, o ile łatwe do otworzenia, nie za bardzo chciały zmienić pozycje. Więc po kilku złamanych kończynach, wyrwanych żebrach i urwanej skórze oczom Ozdali ukazało się wnętrze mumii.
Brak jakichkolwiek obrażeń, nie licząc tych zadanych przez medyków. Zasuszone, pomarszczone ograny, które nie przejawiały żadnej oznaki opuchlizny pośmiertnej.
- Dziwne… w tym upale, nawet na pustyni ciało powinno się poddać fermentacji i opuchnąć. Na organach powinny też być oznaki martwicy. Tu wygląda, jakby ktoś wyciągnął wszystko co było mokre z naszego kolegi. - Shand przyglądał się przez lupę żołądkowi denata - Chyba pusty.
Socrato nie kwestionował tej logiki, bowiem nie znał specyfiki terenu i jego wpływu na martwe tkanki. - Odrzucając wpływ środowiska, są więc dwie możliwości. Substancja dehydratacyjna lub moc… jakiegoś stworzenia. Najpierw więc należy wykluczyć chemiczny efekt.
Naprędce złożonym skalpelem Socrato wykroił coś… co kiedyś było wątrobą i podał Shandowi.- Mógłbyś się zająć tego analizą?
Sam był… rozczarowany, że budowa wewnętrzna i zewnętrzna zwłok była zaskakująco identyczna z tymi zza muru. Żadnych spektakularnych przystosowań do panujących na pustyni warunków.
Shand pobrał również próbkę skóry denata, jeżeli była to substancja działająca z zewnątrz, mógł również znaleźć jej resztki na skórze. Denat najwyraźniej był zadowolony ze swej obecnej sytuacji, gdyż nie miał najwyraźniej zamiaru się ruszyć.
Socrato pozostało więc czekać na wyniki działań Shanda i powrót Zezika. Bądź co bądź, był medykiem, a nie eksploratorem czy żołnierzem. Więc nie miał ochoty, czy potrzeby łazić po postu w poszukiwaniu wiatru w polu.

Zezik wrócił dość szybko. Usiadł na jednym ze stołów i zaczął popiskiwać energicznie.
- Co się stało i… gdzie?- zapytał Socrato podrzucając swojemu pomocnikowi martwą mysz i wskazując na swe ramię.
Sówka wskoczyła na ramie swojego pana po czym zaczęła wykonywać kolisty ruch jedną nogą, a skrzydłem wskazywała w górę.
- Znaczy nad nami?- mruknął Socrato wychodząc z wozu i spojrzał w górę manipulując pokrętłem przy swych okularach. Ustawienie przyciemnienia i powiększenia powinny ułatwić dostrzeżenie tego co wskazywał Zezik.
Zaćmienie słońca. W swoich przyciemnionych okularach Socrato był wstanie zobaczyć ciemną tarczę powoli nachodzącą na złoty dysk. Coś jednak było nie tak… cokolwiek miało zasłonić słońce, było znacznie mniejsze od księżyca.
-Hmm… dobrze się spisałeś.- mruknął Socrato drapiąc pieszczotliwie podgardle ptaka. -No i…
Właściwie nie wiedział co zrobić. Takie fenomeny nie były jego domeną. Nie znał się na astronomii, czy pogodzie. Ustawił maksymalne powiększenie okularów, by dostrzec jak najwięcej szczegółów, zastanawiając się przy tym kogo powinien powiadomić.
Zapatrywanie się w dziwne zjawisko przerwał mu głos Shanda.
- Hm.. to ciekawe. Socrato, widziałeś kiedyś w swoim życiu gejzer?
- Niezupełnie… znam zasadę działania. Jest fascynującym efektem hydraulicznym związanym z temperaturą, ale nie widziałem żadnego.- odparł Socrato.
- Tak wiem, chciałem spróbować zastosować ten mechanizm w jednym ze swych dzieł, ale na razie potrafię tylko stworzyć wersję stacjonarną. Mi bardziej chodziło o kształt. - Shand zbliżył swoje dłonie do siebie i wyprostował je tak mocno jak się dało imitując kształt gejzera - Kopczyk, albo miniaturowa góra z dziurą w środku, z której w dość brutalny sposób wydobywa się woda. Wątroba i skóra naszego pacjenta jest w całości pokryta nimi.
- Interesujące… a przyczyny takiego efektu?- spytał Socrato próbujący dostrzec szczegóły obiektu zakrywającego słońce.
- Wątroba i skóra są czyste. No, czyste jak na te warunki. Żadnej chemii, ani toksyn. Podejrzewam, że któreś z nas byłoby stać na coś takiego, korzystając z Krwi Bogów… ale nie na taką skalę. Co tam widzisz?
- Zaćmienie… przez obiekt znacznie mniejszy od słońca… ergo znacznie bliższy nam.- zamyślił się Socrato i podrapał po brodzie. - Wypadałoby kogoś poinformować o tym… ale nie wiem dokładnie, kogo.-
Szkarłatny Szaleniec jakoś nie przejmował się takimi detalami jak imiona lub łańcuszek dowodzenia tak długo, jak nie przeszkadzały mu w jego sprawach. Teraz jednak nie wiedział komu podlega cała karawana i kogo informować o odkryciach.
- Ktoś najpewniej to zaraz zauważy. Wszyscy są z przodu przeczesują oazę. Chodź pomóż mi z tym tutaj, zobaczymy, czy reszta jego organów też chciała pobawić się w imitację zjawisk geologicznych.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline