Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2015, 19:44   #6
mORGAN
 
Reputacja: 1 mORGAN nie jest za bardzo znanymORGAN nie jest za bardzo znanymORGAN nie jest za bardzo znanymORGAN nie jest za bardzo znanymORGAN nie jest za bardzo znanymORGAN nie jest za bardzo znanymORGAN nie jest za bardzo znany
Rashamitka, już od jakiejś godziny stała oparta tyłem o reling okrętu. Splecione ręce trzymała przed sobą, zmrużonymi oczyma śledząc codzienną pokładową krzątaninę. Zwyczajowy rytuał, odbywający się przy każdym wyjściu na otwarte wody. Patrząc na sytuację z perspektywy czasu, podejrzewała, że mogła trafić gorzej. Skarb Melediny miał swoje minusy. Tak, prawda. Nie był najbardziej imponującym w porcie okrętem a oficerowie, mogła przyznać otwarcie, mieli w sobie coś… łagodnie mówiąc niepokojącego. Na domiar złego po pokładzie przechadzał się jakiś małpiszon. Widziała na własne oczy. Spodziewać się mogła kapitańskiej papugi, no ewentualnie kapucynki, ale ten małpiszon był większy niż niejeden marynarz! Natomiast jeden plus był oczywisty, wypływali już dzisiaj. A to oznaczało, że na ladzie musiała spędzić jedynie jeden dzień. I szlag niech trafi pannę Afrię.

Dziewczyna zastanawiała się właśnie, jak też przysłużyć się swojej załodze. Nie było żadną tajemnicą, że obiboków i darmozjadów szybko spotykało na morzu coś nieprzyjemnego. Na dodatek, zwykle spotykało ich to wcześniej niż później. Więc im prędzej znajdzie sobie coś do roboty tym lepiej. Zakasała rękawy i już miała wybrać się na przechadzkę od dziobu do rufy, w poszukiwaniu zajęcia. Wtedy usłyszała wrzask jednego z oficerów. Wyraz jego twarzy, kiedy tak nawoływał i wzrokiem szukał nowych mówił jasno: lepiej będzie stawić się na wezwanie.

W kierunku mostka ruszyła rzeczywiście niezbyt chętnie, nie śmiała się jednak ociągać. Parę kroków i kilkadziesiąt drewnianych stopni wyżej stanęła przed swoim kapitanem. Rozmiar okrętowego zwierzaka natychmiast przestał być dla niej zagadką. Każda papuga czy kapucynka, która odważyłaby się siedzieć na tym ramieniu, musiałaby być chyba najbardziej szalonym zwierzęciem na morskich wodach. Kapitan Ząb był ogromny, szeroki, a gębę miał tak paskudnie zakazaną, że Ymir wcale nie dziwiła się oficerowi. Który teraz, jak to dziecko, nieśmiało wlepiał wzrok w ziemię.

Wysłuchała z należytą uwagą przemowy Filigana, przez całą tyradę była względnie spokojna i nie spuszczała wzroku. Patrzyła zwyczajnie przed siebie, sprytnie. Co by o nim nie mówić, trzeba przyznać, że kapitan był szybkim organizatorem. Nie minęło pięć minut, a dwa pierwsze szczurki dostały przydział obowiązków. Następne kilka chwil, zajęło Filiganowi wyczarowanie „Dwójki”, która po jakże efektownym wejściu odprowadzała Tagrena i Kolwena pod pokład. A w międzyczasie małpiszon został zdegradowany z pokładowej maskotki do żywego inwentarza. Chyba jednak nie należał do kapitana Zęba.

Spokojnie Ymir, jeszcze chwila, zajmie się i tobą. Wysłuchasz, pokiwasz głową i tyle. I tak wyśle cię pewnie, do co cięższych towarów. Żaden problem masz kilkumiesięczne doświadczenie.” - myślała.

- Mogę pomagać przy cięższym ładunku, wytaczać działa a na życzenie kapitana nosić worki kartofli kucharzowi. Ale moim fachem jest miecz, i to nim służę. - odpowiedziała na zadane pytanie skłaniając rudą głowę.
 

Ostatnio edytowane przez mORGAN : 08-12-2015 o 23:38.
mORGAN jest offline