Wątek: Droga
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2015, 22:06   #2
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
- Pamiętaj by drogi się trzymać. - Mówiła matka, pakując plecak, który Elayne miała ze sobą zabrać.
- Tak mamo - odpowiadała zgodnie córka, odganiając dłonią Seiki, który próbował po raz kolejny narazić się i wpakować pysk w przygotowany przez elfkę, prowiant.
- Za drogowskazem skręć w lewo - Mellisea kontynuowała swoją przemowę, dorzucając jabłka, których jej córka nie lubiła, ale które ponoć były zdrowe.
- Tak mamo - odpowiadała zgodnie dziewczyna, w myślach przewracając oczami i modły posyłając bogom, by wreszcie cisza zapadła. Uważała, że powtarzanie tego po raz czwarty jest kompletnie niepotrzebne. To w końcu miały być cztery, góra pięć dni, a nie tygodnie.
- I nie rozmawiaj z nieznajomymi - przestrzegła matka, poprawiając płaszczyk na ramionach córki by układał się odpowiednio.

Litania owa ciągnęła się od czasu jakiegoś, doprowadzając młode dziewczę do szału. Zupełnie jakby dzieckiem była… Nie była i pora by jej rodzicielka zdała sobie z owego faktu sprawę.
Wezwanie od Nantrilli, babki ze strony ojca, przyszło w idealnym momencie. Gdyby nie ono pewnie odczekałaby jeszcze z rok i nie pytając nikogo o zgodę, ruszyła w świat. Tu zaś, korzystając z tego, że zarówno ojciec jak i Telias na łowy się wybrali, idealna okazja się nadarzyła. Babki wezwań się nie ignorowało. Wiedział o tym każdy, a w szczególności matka. Pewnie sama by pojechała gdyby nie to, że nie mogła zostawić domostwa przez nikogo nie pilnowanym. Elayne przecież takiej odpowiedzialnej roli powierzyć nie można było. Bo kto to widział by dziewczę ledwie siedemnastoletnie zostawiać same w domu, pozbawione ochrony. Droga do Mesk zdała się być mniej niebezpieczną opcją, biorąc nawet pod uwagę ów niezbyt długi odcinek, który należało przebyć w mroku Ciemnego Lasu.

Uzbrojona w matczyne rady, kostur i łuk, na który Mellisea nalegała, w towarzystwie wiernego kompana, ruszyła wreszcie w ową pierwszą w swym życiu, dłuższą niż jednodniową, podróż.
Początek przebiegł całkiem zwyczajnie. Wyruszyła w południe, gdy słońce w pełni panowało na niebie i świeciło tak, że miała ochotę skryć się w jakimś ciemnym kącie. Miast tego nasunęła jedynie kaptur nieco głębiej na oczy i raźno maszerowała przestrzegając wiernie polecań rodzicielki. Seiki to wyprzedzał ją, to człapał przy jej boku. Obecność towarzysza poprawiała humor, który i tak do złych nie należał. Nie mogła się doczekać dotarcia do pierwszego, fascynującego etapu podróży. Ciemny Las, jak i nazwa wskazywała, zwykle w mroku był pogrążony. Krążyły o nim historie różne, od tych zwyczajnych po te, które wydawały się być tworem zbytnio wybujałej wyobraźni. Elayne lubiła każdą z nich. Szczególnie zaś tą opowiadającą o Drzewie Wisielców, na którym żywot kończyli wyklęci. Matka nigdy nie pozwoliła jej na wyprawę do miejsca, w którym rosło, lecz Mellisea została z tyłu, a przygoda czekała z przodu, tam gdzie niosły ją nogi. Nic się z pewnością stać nie stanie gdy zboczy nieco by zerknąć na Drzewo i zdobyć jeden z owych słynnych sznurów, które ponoć szczęście przynosić miały.
Droga ku niemu nie tak bardzo odbiegała od tej, której winna się trzymać. Jedyną różnicą był kierunek, w którym musiała się udać. Nie w lewo, jak matka nakazała, a w prawo. Do karczmy, do której dotrzeć miała na swój nocny spoczynek i tak dotrzeć powinna. Ot, później nieco niż było planowane.
Spacer w mroku nigdy specjalnie jej nie przeszkadzał, a wręcz rzec należało iż to takie właśnie spacery preferowała. Gdy zatem dotarła do owego drogowskazu, tylko jedno spojrzenie poświęciła drodze, która w lewo odchodziła i miast nią podążyć, ruszyła w prawo.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline