Wątek: Dwie drogi
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2007, 10:03   #6
denis
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Ciepla strawa , miłe trzaskanie w kominku i potężne mury , które dawały poczucie bezpieczenstwa co czyniło wnetrze przytulnym .
Gaston postawił przed przybyszem miske jadła i kubek grzańca .
Zapewne ruch w sali jadalnej wzbudził ciekawosc zakmowych dziewek .
Trzy jasnowłose głowy wychyliły sie ciekawie zza futyny dzwi . Nie było jednak dane wedrowcom ocenic urody dziewcząt .
"A wy tu czego ? " - obaj panowie usłyszeli głos starszej , nieco korpuletnej kobiety .
Ciche piski i tupot stop po drewnianich deskach podłogi był widomym znakiem , ze trzy "aniołki " uciekły , gdzies w głab koszar .
Kobieta wraz ze swoim solidnej wielkosci brzucjem weszła do pomieszczenia . Miała moze lat 50 a moze troche wiecej ...
Usmiechneła sie wesołym , niemal matczynym usmiechem do obecnych w sali ..
- Jakby trza było by czegus wiecej ... to mówta ... Kuchnia pełna smakołykow dla gosci . Szczególnie w tak niespokojnych czasach ... - widac było ze (podobnie jak i młode niewiasty , ktore z piskiem uciekły od nieznajomych ) chciała zagadac , ale brakowało jej sposobnosc ( czy tez smiałosci ) by zachęcic nieznajomych do opowiesc "co tam w wielkim swiecie "
Dołorzyła drew do kominka i niespiesznie udała sie w strone kuchni ...
Na zewnatrz mimo czarnych chmur deszcz nie przerodził sie w ulewe , tylko leniwie , jakby od niechcenia rzucał to tu , to tam drobne krople deszczu . Wieczorna ciemnosc wkradała sie juz w zakamarki zamkowego dziedzinca . gdzies w oddali , od strony lasu słychac było jakies dzikie ryki ... a uwazny obserwator odnalazł by pomiedzy drzewami szare kształty przemykajace pomiedzy drzewami . Jakac nieprzyjazna siła czaiła sie , poszukujac dogodnej okazji by ugodzic obrońców szybko i bolesnie ...
Stary serzant naciagnał skorzany czepiec mocniej na uszy ... poklapał jednogo z zołnierzy po plecach.
Oni tez widzieli to , ze owe szare kształty z nocy na noc podchodziły blizej murów ... Wiedział ze ta dzika siła z kazdym dniem staje sie wieksza i ze w końcu uderza ... to tylko kwestia czasu .
 
denis jest offline