Ciepla strawa , miłe trzaskanie w kominku i potężne mury , które dawały poczucie bezpieczenstwa co czyniło wnetrze przytulnym .
Gaston postawił przed przybyszem miske jadła i kubek grzańca .
Zapewne ruch w sali jadalnej wzbudził ciekawosc zakmowych dziewek .
Trzy jasnowłose głowy wychyliły sie ciekawie zza futyny dzwi . Nie było jednak dane wedrowcom ocenic urody dziewcząt .
"A wy tu czego ? " - obaj panowie usłyszeli głos starszej , nieco korpuletnej kobiety .
Ciche piski i tupot stop po drewnianich deskach podłogi był widomym znakiem , ze trzy "aniołki " uciekły , gdzies w głab koszar .
Kobieta wraz ze swoim solidnej wielkosci brzucjem weszła do pomieszczenia . Miała moze lat 50 a moze troche wiecej ...
Usmiechneła sie wesołym , niemal matczynym usmiechem do obecnych w sali ..
- Jakby trza było by czegus wiecej ... to mówta ... Kuchnia pełna smakołykow dla gosci . Szczególnie w tak niespokojnych czasach ... - widac było ze (podobnie jak i młode niewiasty , ktore z piskiem uciekły od nieznajomych ) chciała zagadac , ale brakowało jej sposobnosc ( czy tez smiałosci ) by zachęcic nieznajomych do opowiesc "co tam w wielkim swiecie "
Dołorzyła drew do kominka i niespiesznie udała sie w strone kuchni ...
Na zewnatrz mimo czarnych chmur deszcz nie przerodził sie w ulewe , tylko leniwie , jakby od niechcenia rzucał to tu , to tam drobne krople deszczu . Wieczorna ciemnosc wkradała sie juz w zakamarki zamkowego dziedzinca . gdzies w oddali , od strony lasu słychac było jakies dzikie ryki ... a uwazny obserwator odnalazł by pomiedzy drzewami szare kształty przemykajace pomiedzy drzewami . Jakac nieprzyjazna siła czaiła sie , poszukujac dogodnej okazji by ugodzic obrońców szybko i bolesnie ...
Stary serzant naciagnał skorzany czepiec mocniej na uszy ... poklapał jednogo z zołnierzy po plecach.
Oni tez widzieli to , ze owe szare kształty z nocy na noc podchodziły blizej murów ... Wiedział ze ta dzika siła z kazdym dniem staje sie wieksza i ze w końcu uderza ... to tylko kwestia czasu . |