Wredna czy nie wredna, mogli nie zaczynać… Zachciało się im złota. Może gdyby miała taką ilość to by się jeszcze zastanowiła ale matula podarowała tylko tyle co by na drogę starczyło. Stworki jak nic wdzięczne być powinny, wszak potraktowała je delikatnie. Zawsze mogła posłać na nie Seiki, a tego wszak nie zrobiła. Prychnęła głośno, naciągnęła kaptur głębiej na czoło, po czym rzuciła ostatnie spojrzenie na Drzewo i ruszyła w drogę, która winna ją była do karczmy zaprowadzić. Liczyła na to, że uda się jej dotrzeć do celu bez zbędnych niespodzianek i tak też się stało.
Karczma nie prezentowała sobą szczególnie zachęcającego widoku, jednak dla wymęczonej drogą elfki, była w tej chwili niczym pałac królewski. Ciepłe łóżko, kolacja. Nic więcej nie potrzebowała do szczęścia. Z planami by dostać to, co chciała, przekroczyła próg owego przybytku.