Paniczna ucieczka.
Inaczej nie można było nazwać odwrotu z pola bitwy z mutantami. Dziw, że im się udało. Nie wszystkim co prawda...
Na szczęście dla uciekających mutanty miały dosyć roboty we Franzenstein i nie włóczyły się po okolicy. Gdyby nie to... Strach pomyśleć, co by się stało, a domyślać się nawet nie trzeba było. Wystarczyło rozejrzeć się dokoła.
Bogom niech będą dzięki, że istniało sekretne wyjście, prowadzące poza mury miasteczka.
* * *
Zabrane ze skrzyni ubranie wystarczyło, by Jost przestał przypominać wędrownego klauna... a upodobnił się do żebraka, który swoje odzienie wykopał z dna śmietnika. Co prawda żebraka uzbrojonego w miecz, ale zawsze.
Ale Jost przebrał się dopiero wówczas, gdy Franzenstein został parę mil za nimi.
Różowa liberia została ukryta w pierwszej z brzegu znalezionej króliczej norze.
Kwota uzyskana za sprzedaż zabranego z tej samej skrzyni wystarczyła, by Jost z żebraka przekształcił się zwykłego wędrowca.
Ale wtedy miał już na imię Kaspar.
A potem była już tylko ucieczka. Nie przed mutantami.
Przed własnym obliczem, widniejącym na liście gończym.
Co z tego, że kwota na nim nie była zbyt wysoka? I dla niższych kwot tracono głowy.
* * *
Przez dwa niemal lata wędrowali w trójkę, ale gdy Arno (a raczej Grimm) zahaczył się na dłużej w Hergig, Kaspar ruszył w dalszą drogę.
Chyba we krwi miał wędrówkę, a wielki świat, z którego poznał tylko mały kawałek.
A przecież tyle tego było do oglądania - Kislew, Bretonia, Tilea czy choćby Marienburg. Albo księstwa bezprawia,
zwane Granicznymi.
To stamtąd przywiózł nie tylko wierzchowca, ale i paskudną bliznę, tudzież garść opowieści.
* * *
Na wyprawę do "Cyca" aż tak wielkiej ochoty nie miał. Zakłady, żeby robić, trzeba było mieć co postawić. A w dużym mieście pieniądz jak woda szedł, zaś Kaspar, co ledwo dawnych kompanów spotkał, nie chciał od razu w dalszą drogę ruszać, na zarobek.
Ale skoro wszyscy szli, więc i Kaspar poszedł, choć wraz z nimi poszedł nowy znajomek Grimma.
Z drugiej strony... chociaż za szlachtą Kaspar nie przepadał, ale tego dało się znieść.