Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2016, 21:30   #7
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
- Ochroniarz? - barman przyjrzał się krasnoludowi uważniej.

Akurat w tym czasie nowo przybyły jegomość przy barze obok stwierdził, że piwo jest za drogie i ruszył do wyjścia. Ktoś inny zaś stwierdził, że w takim razie niczego pić nie będzie.

Karczmarz kiwnął ręką i zaraz zjawił się wielki brutal, który wziął wybrednego patrona pod ramię i grzecznie, niemal wyniósł ku wyjściowym drzwiom, ku oburzeniu delikwenta. Alex uśmiechnął się pod nosem. Jeszcze parę lat temu, to on wynosił ludzi z karczm. Tacy co sprawiają kłopoty znajdą się zawsze.

Mężczyzna spokojnie i niewzruszenie pokręcił przecząco głową.

- A ja na razie nikogo nie potrzebuję. - zwrócił się do Arno odpowiadając grzecznie na zapytanie podawszy trunek dla towarzyszy Arno. - Piwo jest. Pijesz pan?

Alex pijąc w pierwszej kolejności zaczął nasłuchiwać rozmów gości. Liczył, że ktoś z bywalców powie co nieco. Bacznie obserwował również pomieszczenie. Starał się wyłapać źródło nielegalnej rozrywki. Bezpośrednie i nietaktowne pytanie do karczmarza na razie sobie darował. Usłyszał, że coś mówią "o tym czy będą w ringu jakieś niespodzianki, czy będzie nowy mistrz, jakie będą...?"
Hazard ma mieć związek z walką. Jednak ciężko było ustalić coś więcej. Nawet nie było pewne czy walczyć będą ludzie a może koguty? Potwierdził przynajmniej, że dobrze trafili.

Arno w milczeniu patrzył na zajście, po czym spojrzał na karczmarza.
- Nie - odparł krótko.

Karczmarz podniósł rękę trochę jakby zaskoczony odpowiedzią.

- Więc żegnam.

Za Arno pojawił się ochroniarz.
- Wychodzisz sam, czy pomóc? - osiłek spytał jakby rutynowo.

Alex widząc gęstniejącą atmosferę przywołał na twarz jeden ze swoich wyuczonych uśmiechów. Lekcje etykiety przydawały czasami się w każdym miejscu. Aż za dobrze wiedział, co zaraz się stanie... Jeśli nie podejmie interwencji.

- Spokojnie ja stawiam - położył przed barmanem monety za Arno. - Mój ochroniarz bywa marudny - machnął ręką zbywając sytuację. - I lubi zaczepki. To nas właśnie sprowadza do ciebie karczmarzu. Słyszeliśmy o pewnych rozrywkach tego typu. - Popatrzył na karczmarza wyczekująco.
Karczmarz zabrał monety i podał piwo. Mrugnął do ochrony, która dyskretnie usunęła się mieszając w tłum, przed odejściem mówiąc: - Udanego wieczoru.

- Cierpliwości. Jak widać nie wszystko słyszeliście. Piwo pijcie powoli. - potem poświęcił uwagę innym gościom.

Alex popatrzył na Arno i rzekł do wszystkich gdy karczmarz przestał zwracać na nich uwagę.
- Zapłata za piwo stanowi zapewne również zapłatę za resztę rozrywek. Stąd i wyższa cena jak i sugestia karczmarza byśmy pili powoli. Nie narażając się na dodatkowe koszta. - Alex był mu szczerze wdzięczny. - Słyszałem coś o ringu więc poczekajmy pijmy powoli i zobaczymy co się stanie.

Ring? Walki? A do tego 'Młody Cyc"? To się Kasparowi nagle skojarzyło z jednym tylko. A to mu się wydało bardzo dziwne, chociaż mogło być widowiskowe.
Chociaż, prawdę mówiąc, myśl tę wolał zostawić dla siebie.

- Skoro mamy pić powoli to może przynajmniej umilimy sobie czas rozmową? - zapytał Moritz po chwili ciszy. - Bardzo rad byłbym poznać wasze zdanie, towarzysze, na temat traktatu, który właśnie zaczynam sporządzać. Nie chodzi tu co prawda o treść wypowiedzi, ale o sam kunszt kaligraficzny. - Wagner powoli, delikatnie, wyciągnął z tuby na pergaminy długi papirus, który mimo iż miał dopiero kilka linijek objętości wyglądał bardzo ciekawie. Litery były bogato przyozdabiane, zawijane, co zapewne musiało być zabiegiem czasochłonnym i wymagającym dużego skupienia. - To dopiero mały ułamek całej treści, ale myślę, że zanim to skończę spokojnie zleci jeszcze ze dwa tygodnie.

- Przyłożyłeś się. - Kaspar skinął głową z uznaniem. Na kaligrafii się nie znał, ledwo znał to słowo, na skutek wielu rozmów z Moritzem zapewne, ba - na literkach znał się ledwo, ledwo - lecz podczas podróży parę ksiąg widział, rzadko którą tak pięknie pisaną.

- Szkoda tylko, że na każde dzieło tak ciężko znaleźć kupca. - powiedział Moritz delektując się łapczywie piwem. - Alex może ty znasz kogoś wyżej postawionego kto doceni prawdziwy kunszt kaligraficzny? Jakiegoś miłego kolekcjonera czy znawcę sztuki nowoczesnej? - zagadnął mężczyznę czeladnik.

- Niestety, choć doceniam twoje dzieło. Wątpię bym znalazł kupca. Kroki na drodze artystycznej chyba lepiej zacząć w niższych sferach mieszczan. Choć co ja tam wiem. - Wzruszył ramionami Alex, nie odnajdując się w temacie sztuki. Sam opanował głównie sztukę lania ludzi po pyskach.

- Wiem gdzie szukać, ale nigdy nie zaszkodzi zapytać przyjaciela o pomoc. - rzucił z uśmiechem Wagner. - Kaspar, przy cenie tutejszego piwa obawiam się, że musimy zwiększyć pulę - rzucił do zwiadowcy zabierając ze swojej sakiewki jedną Złotą Koronę.

- Dostaniesz jeszcze jedną lub dwie, jeśli zechcesz na coś postawić - uśmiechnął się Kaspar.
 
Icarius jest offline