Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2016, 13:43   #7
Blackvampire
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Jakiś czas wcześniej

Genasi siedział na sporym pniaku przed leśniczówką przygotowując kolejne strzały na nadchodzące polowanie. Dobrodziej, który zapewnił mu dach nad głową i pracę chciał zjeść świeżej dziczyzny, a Grigor miał zamiar ją dla niego zdobyć. Porośnięte kamiennymi naroślami łapy Grigora zatrzymały się na moment. Szybki odgłos kroków dobiegający od strony ścieżki dobiegł jego uszu. Podniósł ociężale łeb i zwrócił go w stronę dróżki. Zdyszany służący wbiegł na małą polankę przed chatką łowczego i szybko łapiąc oddech zaczął wypluwać z siebie prawdziwy potok słów.

Grigor zamknął na dłuższy moment oczy, kiedy je otworzył miał nadzieje, że mężczyzny już tam nie będzie. Niestety, służący nadal stał przed nim i wciąż mówił. Westchnął ciężko, nie lubił, kiedy ktoś tak szybko mówi. Mimo wszystko wysłuchał, co ma do powiedzenia. Marie, córka jego dobroczyńcy zaginęła. Teraz nie dziwił się zachowaniu służącego. Stary kupiec zapewne postawił wszystkich do pionu i kazał sprawdzić każdy możliwy trop. Posłanie po Grigora było rozsądnym posunięciem, choć nie znał dziewczynki zbyt dobrze. Widział się z nią może z parę razy, rzadko opuszczał przygotowaną dla niego drewnianą leśniczówkę, a jeszcze rzadziej ktoś go odwiedzał. Nikogo za to nie winił. Kto by chciał oglądać taką paskudną gębę na co dzień. Z resztą miał za zadanie opiekować się terenami należącymi do Courteza, więc nie miał czasu na bezsensowne przechadzki do posiadłości. Mimo tego młoda Marie za każdym razem była zafascynowana jego innością. Dziecięca ciekawość, której nigdy nie doświadczył była dla niego czymś nowym, dlatego też nie miał nic przeciwko, kiedy natrętnie wypytywała go o jego planarne dziedzictwo oraz inne sprawy.

Westchnął znowu, stając na równe nogi przed służącym, a z jego ubrania posypały się drobiny pyłu i ziemi. Skierował obojętny wzrok w stronę mężczyzny niecierpliwie wyczekującego jego odpowiedzi i burknął tylko. -Mhm...- Po tych słowach odwrócił się na pięcie znikając we wnętrzu leśniczówki jednocześnie zostawiając zakłopotanego służącego za sobą. Kiedy mężczyzna już chciał ruszyć za nim, genasi wyszedł z chatki trzymając w dłoni owinięty w kawałki skóry dwuręczny miecz. Spoglądając na mężczyznę oparł go sobie o ramię i ruszył bez słowa w kierunku ścieżki prowadzącej do posiadłości Courteza.


* * * *


Obecnie

Genasi spojrzał jeszcze raz na skrybę, kiedy ten postanowił się przywitać. Skinął tylko głową w odpowiedzi nie fatygując się uściskaniem dłoni i burknął. - Grigor. - Jego głos był szorstki i dudniący. Sam zaś Grigor musiał być groteskowym widokiem dla nieznajomego. Cały jego ubiór składał się kolorystycznie z różnych odcieni zieleni i brązu. Postawny genasi ubrany był w typowe podróżne odzienie, na które nałożoną miał skórzaną zbroję. Przy pasie wisiało mu parę sakiewek i kaletek, a na ramionach spoczywał długi, zielonkawy płaszcz. Spora warstwa pyłu i drobin ziemi, którą pokryty był cały jego ekwipunek wskazywała jakoby dopiero wrócił z jakiejś dalekiej wędrówki. W rzeczywistości, jednak wyglądał tak niemal zawsze, gdyż nie widział potrzeby czyszczenia wszystkiego za każdym razem, kiedy zostanie ubrudzone. Co ciekawe genasi nie nosił żadnego obuwia ani rękawic. Zarówno stopy jak i dłonie pozbawione były całkowicie paznokci, za to pokrywała je warstwa kamieni, która była zdecydowanie mniej szczelna niż ta pokrywająca jego twarz. Z pomiędzy szczelin zaś prześwitywała warstwa brązowawej skóry. Głowa natomiast, jak i cała twarz, przypominała raczej oblicze golema niźli człowieka. Jedynie ludzkie oczy, ukryte głęboko pod masywnymi brwiami wskazywały, na to, że mężczyzna ten nie jest martwym posągiem.

- Szukamy młodej Marie... - Zrobił chwilową pauzę jakby rozważał kolejne słowa. - To córka Courteza. Zaginęła. - Po tych słowach wstał z krzesła, a z jego ubrania posypał się kurz. Wziął w dłoń oparty o ścianę miecz i spojrzał na skrybę. - Sprawdzimy bramy. Chodź. - Ruszył w stronę drzwi nie czekając za bardzo na Markusa. Genasi miał zamiar dokładnie sprawdzić wszystkie bramy posiadłości pod kątem śladów, a później wypytać służbę.
 

Ostatnio edytowane przez Blackvampire : 09-01-2016 o 13:50.
Blackvampire jest offline