Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2016, 17:27   #10
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kasparowi walki w karczmie kojarzyły się z karczemnymi rozróbami (za którymi niezbyt przepadał), ale ideę walki za pieniądze na ringu znał i rozumiał.
Widział kilka razy, jak na jarmarkach ludzie okładali się pięściami. Widział też pieniądze, jakie przechodziły z rąk do rąk, nigdy jednak ani nie występował na ringu, ani też nie obstawiał. Teraz jednak, w gronie kompanów, postanowił spróbować.
Tu była niemal pewność, że gość, co przyjmował zakłady i zbierał złoto, nie ulotni się wraz z kasą. A wtedy dałoby się odebrać wygraną.

- Sztuka złota na mistrza. - Kaspar podał przedstawicielowi Cyca wspomnianą monetę, przyjmując w zamian papierek, za okazaniem którego miał (w razie wygranej obstawionego zawodnika) dostać - prócz stawki - dwie sztuki złota, gdyby postawił ich siedem.
Jako że stanowiłoby to ponad połowę zawartości Kasparowej sakiewki, zwiadowca postanowił nie ryzykować aż tyle.
- I sztukę złota na Detera "Szklaną Szczękę". - Podał drugą monetę.
To było, jak sądził, wyrzucenie pieniędzy. Przydomek oznaczał jedno - jeden celny cios wystarczał, by delikwenta posłać na deski. Jednak dwie sztuki złota Kaspar postanowił przeznaczyć na straty. I odżałował.


Ku zaskoczeniu Kaspara wpłacona na 'Szklanoszczękiego' złota korona okazała się trafioną inwestycją, wróciła bowiem do sakiewki właściciela, przyprowadzając ze sobą cztery siostrzyczki. Do tego doszło jeszcze trochę miedzi za mistrza...

Monety wróciły, więc Kaspar postanowił spróbować raz jeszcze puścić je w obieg.
- Złota korona na mistrza, złota korona na krasnoluda - powiedział.
Co prawda Szklanoszczęki raz już odniósł zwycięstwo, ale w jego ponowny triumf Kaspar nie wierzył.

Tym razem połów nie był aż tak obfity, bo łączny zysk ledwo przekroczył korony, ale w sumie Kaspar nie mógł narzekać.
I nie zamierzał.
Nie zamierzał też dalej ryzykować. Uznał, że nie należy nadwyrężać cierpliwości Ranalda i przed ostatnią walką już nie postawił na nikogo.
W ramach dbania o wygraną starannie schował sakiewkę, bowiem gęsty tłum bez złodzieja... to było dość rzadkie zjawisko.

Małe zamieszanie między jakimś pijakiem a Arno-Grimmem jakimś trafem nie przekształciło się w kolejną okazję do obstawiania, ale Kaspar nie był całkowicie pewien, że sprawa do końca została załagodzona.
Nie było pewności, że po wyjściu na zewnątrz nie czekają na nich jakieś kłopoty, więc Kaspar postanowił wziąć to pod uwagę, gdy będą się żegnać z "Cycem.

Gdy skończyła się ostatnia walka Kaspar zwrócił się do Moritza.
- Ciekawe, czy będą jeszcze jakieś atrakcje - szepnął.
 
Kerm jest offline