Otto skończył dzbanek, zanim zdążyłaś wypić półtora kubka. Simone spojrzała na niego wymownie, potem uśmiechnęła się i stukając się z tobą, dopiła swój pierwszy.
- Co za szczyny - skrzywiła się i splunęła na podłogę.
- Ale dalej byś piła, gdyby jeszcze coś zostało - rzuciła w jej stronę Elena, zaglądając w międzyczasie do dzbanka.
- No nic... Idziemy? - Gerund wstała i wolnym krokiem skierowała się w stronę śpiewającej sali - obecnie zafałszowywali na śmierć "Gdzie ta keja". Wszyscy zerwaliście się jak na komendę i popędziliście w tamtym kierunku - w końcu kto pierwszy, ten siedzi bliżej dzbana.
Śpiewacy - głównie oficerowie z "Mandragory", ale też kilku starszych żeglarzy - wesoło kiwali się w rytm muzyki wydobywanej z gitary. Ich wycie zagłuszało co prawda zupełnie instrument, ale im to raczej nie przeszkadzało. Siedzieli w dwunastu, a na stoliku - który szmatę to widział ostatnio w zeszłą Wielkanoc - stała beczułka przedniego wina.
- Skurczybyki prowiant przywlokły z "Mandragory". - Elena zakasała rękawy i zabrała się do torowania sobie drogi w stronę alkoholu. Już miałaś iść w jej ślady, kiedy nieopatrznie zaczepiłaś o coś ramieniem. A dokładniej o kogoś. Mijał cię właśnie młody, o wiele za dobrze ubrany jak na tą spelunę (musi być, że arystokrata) mężczyzna z kuflem w dłoni. Obecnie jego zawartość - pseudo wino, jakie i wy przed chwilą piliście - znajdowała się na twarzy, ramionach i ubraniu młokosa. A jego mina nie wróżyła niczego dobrego... Przypomniało ci się, że Vodaccianie słyną z impulsywnego wyjmowania broni. "Cholerna klątwa. Żeby ojca w grobie za nią poprzekręcało" pomyślałaś przyglądając się szpadzie, jaką młodzieniec nosiły przy boku.
__________________________________________________ ______
__________________ "Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Ostatnio edytowane przez Latilen : 12-05-2007 o 23:26.
|