Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2016, 03:54   #10
Googolplex
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
dr Aron Cage - jak nie teraz to kiedy?

Zaczęło się od przyjęcia niespodzianki. Prawdziwej niespodzianki, nie takiej o której wiesz i udajesz zaskoczonego. Nie, tym razem naprawdę się postarali, aż do ostatniej chwili Aron był przekonany, że to po prostu wypad na piwo. Oczywiście spodziewał się przyjęcia w ogóle lecz bliżej weekendu. Trzeba było przyznać Steve zorganizował wszystko jak profesjonalista, wynajął salę w ich ulubionym pubie, zebrał ludzi - przyjaciół i współpracowników, co w większości wychodziło na to samo - a nawet załatwił im dzień wolny nazajutrz. Po prostu organizacja perfekcyjna a do tego nie zdradził się choćby słowem.
Nie mniej nie był to koniec niespodzianek jakie miały spotkać Arona tego wieczoru.
“Chłopie stuknęła Ci czterdziestka, ostatnia szansa by zrobić coś szalonego…”

***

“Zrobić coś szalonego” powtarzał sobie lecąc śmigłowcem. Ledwie tydzień minął od przyjęcia i prawdę mówiąc Aron nie czuł się zbyt dobrze przygotowany. No ale o to przecież chodziło, przygoda życia. On kontra dzika natura, z dala od cywilizacji, walka z żywiołem. Żołądek miał ściśnięty z niepokoju i podniecenia na myśl o spływie. Zaś na twarzy malował mu się głupi uśmiech którego za nic nie potrafił ukryć. Nie wątpił, że jest najmniej doświadczonym członkiem ekipy i tym razem mu to nie przeszkadzało. No może troszkę, zważywszy na średnią wieku uczestników.

***

Z helikoptera wypadł, niemal dosłownie. No cóż nie był przyzwyczajony do takich środków transportu, lub mówiąc dosłownie unikał ich jak ognia. Uśmiech którego nie mógł wcześniej ukryć teraz zniknął całkowicie a zmagania z samym sobą zaczęły się dla niego odrobinę wcześniej niż dla pozostałych. Całą drogę trzymał się kurczowo aż mu kostki pobielały, zresztą nie tylko one. Pod koniec lotu dr Cage wyglądał niczym upiór, blady i z wyrazem grozy zastygłym na twarzy. Na dodatek wysiadając zaczepił o coś i prawie stracił równowagę. Gdyby miał chwilę by się nad tym zastanawiać zapewne poczerwieniałby ze wstydu, na szczęście nie miał. Szybko zabrał swoje rzeczy i ruszył za grupą.
Urzeczony widokami wdychał rześkie górskie powietrze. Po terrorze jakim był dla niego lot ośrodek do którego zmierzali był niczym oaza spokoju i wytchnienia.
Niemal machinalnie zaczął czytać dokumenty które dostał, jak to mówią przyzwyczajenie drugą naturą. Kiedy więc w końcu z nimi skończył była już prawie trzecia.

Po pracy oddalił się by wykonać jeden ale za to bardzo ważny telefon. Raczej wątpił by w górach jego komórka miała zasięg więc to był ten moment kiedy ostatni raz przed spływem porozmawia z żoną. Z tego wszystkiego całkowicie zapomniał zająć sobie miejsce w pokoju. Nim zaczęła się impreza chodził szukając miejsca.

Po pierwszym piwie całe napięcie zeszło. Wprawdzie nie rozgadał się ale za to przysłuchiwał rozmowom. Nie czuł się dziś na siłach by być duszą towarzystwa a i towarzystwo nie specjalnie wyglądało na takie do którego przywykł przez ostatnie lata. Owszem o to przecież chodziło lecz mimo to postanowił dać sobie trochę więcej czasu na aklimatyzację, zwłaszcza po dzisiejszych przygodach. Później będzie przecież wiele czasu.
Słowa Connora - jeśli dobrze zapamiętał imię - wyrwały go przyjemnego odrętwienia.
- Dobry pomysł, państwo wybaczą też udam się na spoczynek. - Pożegnał się choć nie byl pewien czy ktokolwiek to zauważy.
Przed snem nastawił sobie budzik na czwartą trzydzieści, nauczony doświadczeniami z czasów studiów wolał mieć odrobinę więcej czasu na korzystanie z łazienki zwłaszcza, że tai luksus szybko się nie powtórzy.
 
Googolplex jest offline