Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2016, 22:17   #17
Lomir
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Mikołaj spał, leżąc na brzuchu, z głową przekręconą na bok, w kierunku drzwi wejściowych do jego pokoju. Ciągle był ubrany w swój garnitur, jednakże jego aktualny stan pozostawiał wiele do życzenia i nie było śladu po jego wczorajszej nienaganności. Rozporek spodni był rozpięty, tak samo jak połowa guzików koszuli, a krawat zaprzyjaźniał się z marynarką leżąc na ziemi obok łóżka.
Nagle ciężkie łupanie do drzwi wyrwało Mikołaja ze snu. Gwałtownie otworzył oczy i przez chwilę wpatrywał się nieobecnym wzrokiem gdzieś w kąt pokoju. Nie wiedział, czy owe łupanie było tylko efektem kaca czy faktycznie pobudką zorganizowaną przez Mounta, ale po chwili dotarło do niego gdzie jest i co się dzieje. Podniósł się i wsparł na łokciach. Jedną ręką przetarł po ustach i brodzie, ścierając resztki gęstej śliny, która wisiała mu u kącika ust.
- [po polsku] Ja pierdole... jak zwykle... - powiedział do siebie i dzieżko opadł na twarz. Jednak po chwili podjął się heroicznego wyczynu i wstał z łóżka. Chwiejnym krokiem udał się do łazienki.

***

Na śniadaniu zjawił się zupełnie inny człowiek. Miejsce garnituru zajął wysokiej klasy strój myśliwski moro, zamiast eleganckich butów na nogach znajdowały się nieprzemakalne buty trekingowe topowej firmy, a na nadgarstku wstrząso-, wodo- i kurzoodporny zegarek Garmin tactix. Mikołaj na plecach miał ten sam wojskowy plecak co w momencie przybycia do ośrodka. Każdy, kto choć trochę znał się na sprzęcie survivalowym wiedział, że to co ma na sobie mężczyzna było warte małą fortunę, co dodatkowo sprawiało, że inni uczestnicy wyprawy spoglądali na niego mniej przychylnie.

Sam Mikołaj starał się robić dobrą minę do złej gry. W głowie ciągle mu huczało i chyba nie był do końca trzeźwy, jednak przywitał się ze wszystkimi i postarał się zjeść jak najwięcej, szukając złotego środka pomiędzy pełnym brzuchem, a zwróceniem wszystkiego na skutek podrażnienia żołądka alkoholem.

***

Gdy zostali przydzieleni w pary trafił na Connora, co nie wzbudziło większych emocji u Mikołaja. Szczerze mówiąc, to wolałby być w kajaku z jedną ze ślicznotek, ale jak się okazało wczoraj - obie były zajęte. Trochę zniechęciło to chłopaka do flirtu, jednak nie było takiego wagonu, którego nie można było odczepić.
Na pytanie swojego kajakowego partnera odpowiedział
-Tak, kilkukrotnie w Polsce.- po czym przeszedł do czynności, które trzeba było wykonać przed wypłynięciem. Wpakował się do kajaka, zapiął kamizelkę, kask, aż finalnie znalazł się na pokładzie z wiosłem w dłoni.
Mimo kaca czuł rosnące podcienienie i adrenalinę, cieszył się jak dziecko, co wyraźnie było widać po jego twarzy.

***

Pierwsza część spływu pozwoliła mu przypomnieć sobie zasady i metody spływu. Cieszył się, że całość zaczyna się spokojnie, miał czas na ponowne wprawienie się i rozkoszowanie widokami. Jednak zbyt często owymi pięknymi widokami były urocze towarzyszki wyprawy niż otaczająca go przyroda.

Po przerwie, która zarządził Mount, zaczęła się prawdziwa jazda. To było to dlaczego Mikołaj zdecydował się na ten spływ. Prędkość, fale, walka z siłami natury, woda chłoszcząca twarz! Każda fala, każdy moment, kiedy mężczyźni musieli walczyć o to aby ich kajak się nie wywrócił sprawiał mu radość i dawał temu ujście głośno się śmiejąc.

- [po polsku] Haha, taaak jest! - krzyczał. Gdy usłyszał o wodospadzie był wniebowzięty. Dawno już wypocił kaca i mógł skupić się jedynie na chłonięciu adrenaliny, którą jego nadnercza produkowały w ilościach hurtowych. Gdy razem z Connorem ustawili kajak na środku, zgodnie z instrukcjami Mounta, Mikołaj napiął wszystkie mięśnie w nerwowym oczekiwaniu. Nagle jego żołądek podniósł się do góry, niczym na kolejce górskiej a z jego gardła wydarł się okrzyk - [po polsku] OOOO KURWAAAA! HAHA! -
Po lądowaniu, na pytanie towarzysza odparł po angielsku -No stary, zajebiście! Dla takich chwil warto żyć, co nie, bracie? -

***

Gdy zatrzymali się na nocleg Mikołaj był kompletnie wypompowany fizycznie. Uwielbiał to uczucie, bolały go wszystkie mięśnie jak po dobrym treningu na siłowni. Mimo wszystko, był gotowy do dalszego działania. Gdy Mount wydał polecenia Mikołaj pomógł przy rozbijaniu namiotów.

Nie miał ochoty na wspinaczkę, najchętniej posiedziałby przy ognisku trzymając w ramionach jedną ze ślicznych dziewczyn. No ale właśnie rzeczone dziewczyny wyraziły chęć towarzyszenia Connorowi. Cóż, Mikołajowi nie zostało nic innego jak ruszyć z nimi, a nóż nadarzy się jakaś okazja do zamienienia kilku zdań na osobności.

-Chętnie się z wami zabiorę, jeśli można- powiedział po angielsku do swojego kajakowego partnera, po czym spojrzał na dziewczyny i uśmiechnął się do nich, zupełnie ignorując odpowiedź mężczyzny.
 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)
Lomir jest offline