Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2007, 16:42   #5
Kutak
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Władysław Daniłłowicz

Wiosna była przepiękna. Tu trawa, tam kwiat, drzewa też się zieleniły. Robiło się gorąco, gorąc ten nawet o zmierzchu zmniejszać się nie chciał. Za gorąco, za pięknie, za zielono! A najgorsze było to, że pyłki traw tych wszelakich w nosie Władysława harcować zaczynały, przeszkadzając mu w codziennych zajęciach jego nagłymi kichnięciami. O tak, kichanie było zmorą Daniłłowicza.

Bystrzałka, szkapa wysłużona i siwiejąca powoli już, sapała jak nigdy. Ciekawe czemuż to, myślał jeździec. Czy to przytyło mi się ostatnio, czy koń zmarniał? Poklepał się po swoim ogromnym brzuchu, noszonym z wielką dumą. Tak, to on przytył. No to za tycie dalsze!, pomyślał i pociągnął kolejny wielki łyk z wina butelczyny w ręku trzymanej. Zły był, bo to trzecia i ostatnia dziś zarazem.

Z "Dębowej" go wygnali, żyd wyjść mu kazał, a on nie wyszedł. Mówił to raz, drugi, trzeci, w końcu i dwóch szlachetków, psubratów diabłu bliskich, kazało mu opuścić zajazd. Jemu! Na szable iść chcieli jeżeli gospody nie opuści. Co byłby z niego za Daniłłowicz, gdyby wyszedł w milczeniu? Jak rąbnął jednemu dzbanem, doprawił szabelką wyrwaną pośpiechem z pochwy, ucho chyba jebace urwał! Jeno ten drugi sam nie był, a gdy piątka chłopa stanęła przeciwko niemu, z gospody musiał się wysunąć i, ku uciesze żyda parszywego, na koń i wiać miał. Gonili go trochę, raz nawet strzelili, ale jakoś mu się udało.

A co najgorsze, z tego zdenerwowania wiersz cały z pamięci mu uleciał!

Chłop jakiś, po drodze spotkany, mówił, że o zmierzchu winien powinien do wsi trafić, Sańskiem zwanej. Zdzielił chłopa szabli płazem za złe do pana się zwracanie, lecz potem galopem wręcz ruszył w kierunku wsi.

Ale szkapa się zmęczyła. Pewnie zajedzie pod wieczór...

***

No, no- ten śmieszny człowieczek miał racje. We wsi zbrojnych pełno, aż nieprzyzwoicie dużo! Władysław kapelusz swój poprawił i powoli, z uśmiechem pewnym i dziarskim na twarzy, między dawne zabudowania i namioty wjechał. Ognisk paliło tu się wiele, pod bronią mężczyzn też nie brakowało, poznał jednego czy dwóch ze znanych rębajłów. "No proszę, proszę, całkiem niezła kompania się tu zbierać zaczyna", mruknął sam do siebie.

Za cel swój obrał ryneczek, dość skromny. Tam szkapie zatrzymać się kazał i, z zadziwiającą jak na jego wagą lekkością, zeskoczył z niej. Wielki, tłusty i wiecznie rumiany brunet w stroju wskazującym na wielką chęć popisania się bogactwem rozejrzał się po okolicy. Minął go któryś z żołnierzy, zatrzymał go więc uchwytem swojej wielkiej dłoni na ramieniu, obracając chłopaka ze stanu z pewnością niższego do siebie.

- Cóż się tu dzieje, chłopcze? Na kogóż armia tak wielka się zbiera, na samego Pana Boga!?- zaśmiał się, lecz wesołość była tylko pozorna. Chciał wiedzieć, co się tu dzieje. I nie przyjmował odmowy udzielenia informacji czy odpowiedzi "nie wiem"...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.

Ostatnio edytowane przez Kutak : 26-04-2007 o 16:52.
Kutak jest offline