Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2016, 08:53   #22
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację

Podróż w kierunku zapyziałej wiochy byla nudniejsza, niż Lexa mogłaby przypuszczać. Dłużący się czas i brak jakiegokolwiek, godnego uwagi zajęcia sprawił, że w Harpii narosły nowe siły wredoty. Nie mogła wręcz się powstrzymać, by ciągle skomentować coś w swym rodzimym język, by ponarzekać, a przy okazji poćwiczyć przekleństwa w staroświatowym. Tak też właśnie sobie jadąc, klęła co chwila, starając się prawidłowo zaakcentować dany wyraz, choć wciąż w jej wykonaniu, brzmiało to jak charczenie niewychowanego kundla.

Słup dymu dobiegający z miejsca, które było ich celem, w końcu zdołał podnieść ciśnienie Norsmance. Wcześniej zdolny był do tego tylko Wilhelm, ale on robił to w niezdrowy sposób. Nie bądźcie jak Wilhelm, bądźcie jak słup dymu z rozpiździanej wioski.


Kopyta jej wierzchowca niemal pierwsze ruszyły do przodu, a to i dobrze, bo Hieronim i tak miał zamiar właśnie z nią wyjechać, aby rozeznać się w terenie. Reszta najemników powinna niebawem się doczłapać, co było wystarczające. Gdy dojechali na miejsce, Lambert wykazał się kulturą, przedstawiając siebie oraz blondynkę. Jej to jednak nie robiło większego znaczenia. Siedziała dumnie łypiąc z góry na złachmanionych niedobitków. Nie robiło to na niej większego wrażenia. Schulz, trzeba było przyznać, pierdolił jak potłuczony, a im więcej pyskował, tym bardziej Harpia miała ochotę mu przydzwonić. Jedynie stanowczy zakaz Sigmarity trzymał ją na wodzy, co nie uszło uwadze mieszkańców poległego terenu.
- Napadła nas horda mutantów, którą wypluł na naszą ziemię Las Cieni - odparł szorstko Schulz, po czym dodał - Artefakt, którego poszukujesz wpadł w ich ręce. Podobnie jak większość naszych kobiet i dzieci…
- Rozumiem, bardzo mi przykro z powodu waszej straty... - powiedział kapłan, na co starzec w odpowiedzi tylko zmrużył oczy w ponurym spojrzeniu.
- De kan ikke forsvare sine kvinner gjeng med tapere* - gardłowy ton głosu przeszedł przez jej usta, nasycając obco brzmiące słowa wyraźną kpiną.
Dalsza część rozmowy niekoniecznie ją zainteresowała, podobnie jak narady najemników. Najwięcej do powiedzenia miał oczywiście najtłustszy schab w ekipie; krasnolud, przez którego mało co wóz się nie rozpierdolił, gdy jego dupsko skakało po słabym jego siedzisku.


Lexa zeszła z konia i poczęła znużonym spojrzeniem błądzić po zgliszczach wioski. Nie raz widziała podobny obraz, a może to jej wyobraźnia rysowała w głowie ojcowskie opowieści i po prostu takie miała wrażenie. Mimo braku jakichkolwiek większych emocji czy uczuć, zainteresowała się młodą dziewczyną, która jako jedyna ocalała wśród stada bezużytecznych knurów. Nie widziała dla niej tutaj miejsca, tym bardziej wśród tylu chłopów, przed którymi nie dałaby rady się obronić. Była krucha, wątła, a jej pies na jednego strzała w pysk. Nie dałby rady jej obronić, ledwo zdążyłby szczeknąć.
Kobieta założyła ręce krzyżem na piersi i dopiero później skomentowała rozmowę najemników. Mowa o klasztorze mocno ją rozbawiła, więc nie omieszkała podzielić się swoimi przemyśleniami w taki sposób, by każdy zrozumiał, co mówi.

- For mye drittprat, for lite av Handling ** - dodała w końcu, gdy czas się dłużył, a ona zaczynała się nudzić - Ruszymy dziś, om vi vil bli som en gaffel i den dritten? ***


* Nie potrafią obronić własnych kobiet, banda nieudaczników
** Za dużo pierdolenia, za mało działania.
*** czy będziemy tak stać jak widły w gównie?
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline