Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2016, 11:37   #28
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
GOLARZ FILIP
CZĘŚĆ 3


Golarz Filip po kilku minutach podszedł do Jadwigi i bardzo dyskretnie zabrał przygotowaną kartkę i na kilka chwil zniknął na zapleczu. Równie dyskretnie odłożył kartkę. Jadwiga wzięła ją do ręki i wyczytała dopiski do każdego pytania:
Cytat:
1. JEŻELI CHODZI O PANI WNUCZKĘ TO 100 ZŁ. OSTATNIO BYŁO WIELE PORWAŃ DZIECI.
2. TAK. 200 ZŁ.
3. TAK. 50 ZŁ.
4. W SKLEPIE?
5. 6 GODZIN.
6. 6 GODZIN.
7. SĄDOWNIE SKAZANI 500 ZŁ. NIESKAZANI 5.000 ZŁ I TRZY DNI.
Więcej niedowiedziała się niż dowiedziała się. Domyśliła się, że 6 godzin oznacza "za 6 godzin", czyli po zamknięciu zakładu można tutaj kupić takie sprzęty. Decyzja należała do niej, ale gdy tak wpatrywała się w karteczkę to coś poruszyło osoby oczekujące za zasłoną i słychać było, że wychodzą na zewnątrz. Po chwili do pomieszczenia weszło dwóch drabów. Golarz Filip powiedział im, żeby wyszli, a jeden z bandytów kijem bejsbolowym uderzył w plecy Asystenta Filipa i ten osunął się na ziemię. Facet z kijem bejsbolowym powiedział do klientów i do Jadzi, żeby wypierdalali. Klient Golarza Filipa zaprotestował, że ma mokre włosy i dostał kijem bejsbolowym w głowę tak, że stracił przytomność.

FORD SIERRA


Gracka Osiemnastka stała się centrum kulturalnohandlowym sławnym na całą dzielnicę. Najtańszym i jedynym monopolowym dla ludzi oszczędnych i najmodniejszym monopolowym dla rozrzutnych głąbów nie myślących o finansowym zabezpieczeniu swojej starości. Nieopodal sklepu na ławeczce spał rezerwator Kutafon. Okryty brezentem natychmiast otworzył oczy, gdy wyczuł woń Bimbromanty i zapytał go, czy chciałby usiąść. Ryszard powiedział, że nie i razem z Obszczyfurtkiem i Czarnym Henrykiem wkroczyli do krainy alkoholi. Wewnątrz znajdowało się dwóch młodych klientów, którzy kupili sobie kilka browarów i po chwili wyszli. Większej ilości klientów: brak. Promocji też brak. Ćwiartka chuj, pół litra na dwóch chuj, pół litra na trzech to nawet nie da się opisać zwykłymi wulgaryzmami i to raczej dotyczyłoby filozoficznych rozważań na temat pustoty pustki, więc Pan Ryszard znalazł się przy kasie w sytuacji bez wyjścia i wykosztował się na litra najtańszego zajzajeru jaki sprzedawali w tej budzie (to znaczy nie zajzajer, bo akcyzowy alkohol, więc przebadany przez stosowne organa państwowe, które sobie za to policzyły jak taka osoba na literę "ż" za matkę jak wieść gminna niesie; wiadomo jakiej gminy). W każdym razie było lepiej iść na jaką metę, czy coś.

Po zakupie wyszli na zewnątrz, w chwilę po nich do środka wpadli jacyś bliżej nieokreśleni osiłcy, z których jeden nie miał oka. Mieli trochę poobijane ryje, ale wyglądali tak groźnie jak... komornicy. Po chwili ze środka zaczęły dobiegać jakieś krzyki, a jakiś typ, który po tamtych próbował wejść do sklepu został na ryj wyrzucony. Kutafon widząc wasze zdziwienie wskazał wam na pustego Forda Sierrę stojącego na zatoczce autobusowej. Już z daleka było widać, że tamte głąby zapomniały zamknąć samochód na zamek. W przypadku zaboru pojazdu Kutafon zabierze się z wami, a w przypadku jakiś walek to Kutafon zabierze dupę w troki. Bo to Kutafon i niczego innego nie można się po nim spodziewać. W innych przypadkach to Kutafon po prostu dalej będzie rezerwował ławkę czujnym snem.

AJEJ? OJEJ


Dzień bardzo kiepsko zaczął się dla Andrzeja Młota zwanego Ajejem. Był jednym z celników pracujących dla Pana Ryszarda, a dokładniej jednym z dwóch na granicy Ziem Pana Ryszarda i Ziem Pana Bolesława (Ziemie Ryszarda nie sąsiadowały z Ziemiami Aleksandra... a może na odwrót? Geografia nie jest jedną z dziedzin pradawnych sztuk Bimbromanckich). W każdym razie z samego rana przyczaił się na jakichś zupełnie nieznanych mu obwiesiów (jeden z nich nie miał oka) pakujących kontrabandę (w kartonowych pudłach ze znaczkami Lam) do tylniego schówka (czasem zwanego bagażnikiem) zdezelowanego Forda Sierry o numerach wskazujących na przedmiejskie pochodzenie. Andrzej jak to Andrzej nie opierdalał się, a po prostu rozpoczął akcję. Było ich tylko pięciu, więc Andrzej miał przewagę. Nie mieli żadnej legalizacji przejazdu - było to oczywiste z uwagi na to, że rozglądali się na boki i od razu jak Andrzej zapytał ich co tam mają to jeden rzucił się z paralizatorem na niego. Dostał w ryj. Potem jeszcze dwóch dostało w ryj. W końcu wszyscy dostali w ryj, bo co tam będziemy się rozdrabniać. Ajej próbował ich przesłuchać biorąc ich na kopu, gdy nagle - ojej - oberwał w plecy z elektrycznego pastucha. Jako, że był twardym skurwielem to dopiero druga dawka prądu sprawiła, że osunął się na ziemię.

Minęło kilka godzin. Skąd to wiedział? No dobra, nie wiedział. Po prostu był nieprzytomny. Obudził się w zamkniętym kontenerze na śmierci związany jak baleron, w samych gaciach i butach, a pizgało w chuj. Zwłaszcza w okolicach mokrego krocza i wokół obślinionych ust. Ramiona miał przywiązane do tułowiu, a nogi związane razem (aczkolwiek mógł je wyginać). W sumie całe ciało mógł wyginać. Wyginać śmiało ciało, bo dla niego to mało. Nie był zakneblowany, a i wzrok miał w porządku (bardzo niewiele światła było w kontenerze, ale wystarczająco, żeby i zmysłem wzroku o tym przekonać się). Jakby ktoś to widział jego przebudzenie to by powiedział: witaj ponownie w krainie żywych, życie to dziwka, a potem umierasz.
 
Anonim jest offline