Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2016, 17:48   #9
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
W alkierzu karczmy “Czarna Latarnia”.
- Proponuję abyśmy udali się do Talagaad’u. Tam wynajmiemy barkę lub łódź i spłyniemy w dół Talabeku aż do stolicy, z tamtąd ruszymy w góre Reiku do Nuln.- Powiedział Tankred stanowczo.- Ewentualnie możemy wybrać południowy szlak aż do Averheim, ale taka podróż bez koni zajmie nam za wiele czasu.-
- Jeżeli tam mamy wykonać zadanie, które powierzył nam Pan, to możemy się wybrać do Nuln, nie traćmy czasu. Odparł zamyślony Dieter.
- Wydaje się, że wiemy czym jest zwój, ale czy ktoś już przyjrzał się tej kuli? Wydaje mi się, że jest magiczna...
- Podróż barką brzmi bardzo dobrze - rzekł Markus - Wydaje się bezpiecznie i w miarę szybka więc obstawiałbym za tym pomysłem ale poczekajmy co do powiedzenia ma też reszta.
- Już wyrażalem swoje zdanie na temat kuli, prawda? Chyba jakoś Ci uleciało…
Szpakowaty, dwudziestoparoletni mężczyzna odchrząknął i zaczął tłumaczyć:
- Od tej kuli czuć również bardzo potężnąq magię. Myślę, że nawet większą niż od zwoju. A wszyscy widzieliśmy co on potrafi. Ta kula to “Kula z Grondu”. Jest to nie byle jaki artefakt więc po pierwsze trzeba go strzec jak oka w głowie a po drugie skoro otrzymaliśmy kulę z taką mocą to pewnie i to co mamy zdziałać nie będzie czymś błahym i skromnym. Tak bym obstawiał ale to się jeszcze obaczy….
Co do kuli to dzięki niej i przy pomocy odpowiedniej magicznej mocy można spojrzeć w przyszłość. Niestety to co można zobaczyć już na zawsze pozostaje umyśle więc bardzo łatwo jest zwariować od informacji na które nie jest się gotowym….
Tyle póki co wiem jeszcze nie było czasu na głębsze zbadanie sprawy. Może uda się jakoś niedlugo.
- Mógłbyś poszukać w tych magicznych książkach jak będziemy w Altdorfie, w końcu jeśli z tamtąd ruszymy do Nuln to będziemy musieli się wyposażyć do drogi a to może zając kilka dni, ale nie ma co się strachać, najtrudniejsze będzie zdobycie funduszy. A skoro już o drodze mowa, wynajęcie barki i przewoźnika nie będzie tanie, zwłaszcza takiego, który nie będzie zadawać za dużo pytań. Mówcie więc panowie ile złota macie.-
-To wy macie problem finansowe ja mogę się zatrudnić jako ochroniaż na barce do Nuln he he- tu bobo chwile się zastanowił -i mogę na tym zarobić-
- Fundusze, są mało ważne. Zawsze możemy barkę przejąć. To nie jest żadem problem. I co do rozmowności. Żyjemy w imperium, tu nie ma ludzi prawych i wspaniałych- Zaśmiał się szyderczo.
- A kto ją poprowadzi? Ty? - Unther spojrzał zimno na Alfreda. Zresztą aby dostać się do Taalgadu potrzebujemy chyba przepustek, bo musimy przejść przez drogę czarodziejów. Przepustek których nie mamy. A na podróż złota, którego nie mamy również. - Gunther zamyślił się i przez dłuższą chwilę się nie odzywał.
- Nie mamy czasu na zbieranie funduszy. Zresztą tak jak mówi Paine trochę będziemy ich potrzebować. Ponadto to co mamy i tak się nam przyda jako fundusze na codzienne wydatki lub gdy trzeba będzie coś ząłatwić w Nuln.
Także Alfredzie, masz jakis konkretny pomysł. Jeśli dobrze byśmy to rozegrali to rzeczwiście to mógłby być najlepszy pomysł.
-hmm… tamten papierek pokazuje to co ktoś pragnie zobaczyć, to idźmy do banku i powiedzmy że mamy coś wypłacić i papierek pokaże to co powinno być by dkononać wypłat, obrobimy jakiegoś księcia hehehehe-
- Zawsze możemy zaryzykować i starać się znaleźć eskortę, w lesie. Tylko, że nasz pan ma wszędzie wrogów, nawet wśród rodzeństwa. A co do Barki, jak znajdziemy się wystarczająco daleko to zdam się na swój zwierzęcy urok.
-Hmm, ustalmy może po pierwsze, kto z nas jest obeznany w tajemnej wiedzy. Ja parę zaklęć rzucić potrafię, ale jestem bardziej praktykiem niż teoretykiem. Markus, ty jak rozumiem, jesteś renegatem z Kolegium? Po drugie, ile mamy funduszy? Ja mam 3 złote.
- Wiedza Tajemna, powinna zostać tajemna. Znam trochę teori i jeden język, ale tak to nic poza tym.
0- Oczywiście, wiadomo, że każdy z nas swoje tajemnice posiada, Bracia! Lecz musimy działać razem jeżeli chcemy przezyć i działać ku chwalę Tzeentcha. Markus, myślisz że ja albo ty moglibyśmy spróbować użyć tej kuli żeby lepiej zrozumieć jakie zadanie nam powierzono?

Markus spojrzał na Dietera i przez chwilę zastanawiał się co mu powiedzieć. Po czym rzekł:
- Widzę, że myślimy podobnie. Również rozważałem tą możliwość jednak stwiedziłem, że lepiej jej użyć jako ostateczność wtedy gdy naprawdę nie będziemy wiedzieli co robić. Teraz póki co jakieś pomysły były. Trochę się to komplikuje przez ten bunt dokerów więc dajmy sobie może dzień lub dwa na rozejżenie się po mieście. Może uda się jeszcze coś innego wymyśleć.
Nie będę ukrywał, że chciałbym bardzo sprawdzić na swojej skórze tą wielką magiczną siłę jaka jest zaklęta w kuli.
Jednak jeśli po upływie tych dwóch dni nie bedziemy mieli żadnego dobrego planu wtedy postaram się połączyć swoim jestestwem z mocą tej kuli i zobaczymy co nam przyniesie przyszłość…. - jak zwykle się rozgadał. Na szczeście udało mu się przynajmniej trochę ukryć jak wielkie pobudzenie w nim sprawia możliwość zbadania takiego artefaktu.

Dieter powtarza też towarzyszom plotki, które usłyszał.
Musimy mieć się na baczności przez tymi inkwizytorami i nie rzucać się w oczy - choć najwyrażniej to sa skurwysyny które się nad babkami zielararkami znęcają. -Stwierdził pogardliwie.
Dieter powtarza też pozostałe plotki, w tym o strajku dokerów.
Trudno się będzie w tej sytuacji przeprawić przez rzekę, chyba że chcemy przeczekać parę dni i zobaczyć, czy się sytuacja uspokoi… ale nasz Pan moim zdaniem oczekuje szybkiego działania.
To kłopotliwe, może jakiś szybki powóz by się dało wymyślić-
A jakby, spróbować przez las? Mógłbym porozmawiać z mieszkańcami, może skorzy by byli do eskorty. Chociaż to jest spore ryzyko, bo nie każdy uznaje naszego pana, a kapłani Taala, też łatwo by mogli na nas sprowadzić śmierć.
__
- Mam plan.- Powiedział Paine.- Nawet dwa.- Po czym zaczął wyjaśniąc skomplikowany i bardzo ryzykowny plan z użyciem kislevskich przewożników, pożaru, zamieszek oraz paru włamów. Plan był tak szalony, że na pewno spodobał by się bogu zmian, ale jego wykonanie było bardzo ryzykowne. Gdy Tankred skończył wyjaśniać plan numer zaśmiał się maniakalnie po czym wział jeden duży łyk piwa by zwilżyć usta.
- Drugi plan jest znacznie prostszy. Zwój pokazał mi nową fałszywą tożsamość. Ten magiczny pergamin zmienił się w licecję, glejt...nie wiem jak to się nazywa.- Paine zrobił małą pauzę szukając słowa.- Nie ważne. Chodzi o to, że jestem łowcą czarownic - Powiedział poważnym tonem.- według tego dokumentu.- Dodał po chwili.- Mógłbym was zapakować do klatki i wywieźć główną bramą powołująć się na proces w Nuln, ale nie mam stroju łowcy. Nawet kapelutka.- Paine zamilkł dając towarzyszą czas na odpowiedź.
Gunther był pewien, że pierwszy pomysł bardzo łatwo zaprowadzi ich na stryczek. Drugi najpewniej na stos. Oba przyciągały uwagę władz. Gunther pokręcił głową.
- Nie. Dla obu. - Ogólnie, to już druga tego typu jałowa narada pokazywała Guntherowi, że Pan słusznie ukarał wioskę. To nawet nie była gnuśność. To była głupota za którą Pan mógł ukarać raz jeszcze.
Po wysłuchaniu pomysłów Tankreda, Markus bardzo szybko skrytykował drugi pomysł.
- Jeśli nie mamy nic co pomogło by w udawaniu łowców to nie ma co ryzykować. Nie znamy też dokładnego działania tego zwoju. Nim zawierzymy mu swoje życie wpierw musimy sprawdzić jego działanie na kimś nieszkodliwym...Pamiętajcie, że osoba patrzaca w zwój widzi tylko swoje marzenia. Nie wiemy czy gdy pokażemy go komuś, zwój zamiast wyczekiwanych przez nas informacji wskaże "nowe" marzenie osoby ogladajacej go. Rozumiecie co mam na myśli? Ty Bobo też ? Ważne jest by wszyscy rozumieli w jakim jesteśmy położeniu i jakim magicznym wsparciem dysponujemy.
Ponadto myślę że nie trzeba o tym wspominać ale nie wolno nam się za bardzo wychylac. Czyli zero jakikolwiek ryzykownych akcji, kradzieży, włamów czy bojek, to jest jasne prawda?
Pierwszy pomysł Tankreda jest całkiem znosny ale ryzykowny więc trzeba dokładnie zbadać teren i zminimalizować ryzyko porażki do minimum. Ktoś coś jeszcze ma ciekawego do powiedzenia?
- Kto mówił o podszywaniu się po łowców? Myślałem o bestiach, jeśli wiesz o co mi chodzi. Są raczej ugodowi, jeśli udowodnilibyśmy im, że robimy to na chwałe. A z nimi podróż przez las, była by najbezpiecznejszą możliwością.

- No Tankred mówił. Masz jakiś problem z pamięcią czy ze słuchem?- Na twarzy Tankreda pojawił się subtelny uśmieszek po tym komentarzu.
- Nieważne, jednak może rzeczywiście najlepiej będzie jak użyjemy jednak tego zwoju. Mógłbym się podszyć pod jakiegoś magistra magii i zażądać jakiś koni lub innego środka transportu.
Chociaż najlepiej by było jak by to zrobił ten najbardziej wygadany. Dieter podjalbys się podszycia się pod kogoś ważnego, kto bez problemu załatwi nam transport?
Lub udajmy się do jakiegoś cechu i poudawajmy kupców. Wyciagniemy trochę złota za ten zwój który niech będzie wekslem. Wykupimy jakiś transport razem z przewodnikiem i heja!

Tylko wtedy stracimy ten zwój….hmm.. trzeba to jeszcze dopracować - skończył zamyslony czarodziej
- Nie ma potrzeby podszywania się pod kupców, ja jestem kupcem, miejskim i bez gildii, ale jednak znam ten świat. Alfred ciekawie zaproponował by użyć chaotycznych mieszkańców puszczy jako naszej ochrony, ale równie dobrze mogą nas rozszarpać i naszczać nam do rozłupanych czaszek, więc myślę, że nie powinniśmy wybierać tej drogi. Tymbardziej, że i tak musielibyśmy się najpierw wydostać z tego pieprzonego Taalagadu, więc jest to o tyle ciekawe to bezsensowne, ale dobrze wiedzieć, że umiesz z nimi rozmawiać. - Paine zadumał się chwilę.- Gdybyśmy mieli jeszcze dwa takie zwoje nie było by problemu z wydostaniem się z miasta. Ja inkwizytor, ty magister. Na samej mocy autorytetu musieli by nam dać konie i może jeszcze ludzi do ochrony. No ale nie niestety mamy jeden.
- Niech Pan oceni naszą przydatność- Po tych słowach przebrał się w eleganckie ubranie i wyszedł z karczmy.
- To w końcu ustaliliśmy co robimy? Gdzie on w ogóle poszedł? Serio, ja wiem że zmiana i tak dalej, ale nie wychodzi się w środku narady.- Następnie Tankred rzucił wiązankę rożnych kolorowych przekleństw.
_- Podoba mi się pomysł wywołania rozruchów, to by się mogło spodobać Panu Przemian… - Dieter rozmażył się na moment, przypominając sobie treść zwoju. Czy sprawdzaliśmy co się dzieje, jeżeli ktoś z nas ma zwój i pokazuje go innemu? Sprawdźmy to.
- Właśnie to chciałem sprawdzić.-
Dieter rozwinął zwój w dłoni i pokazał go towarzyszom, sprawdzając jaka treść się na nim pojawi.
Dieter spodziewał się ujrzeć proklamację swojej osoby jako przywódcy Republiki.
- Opieranie planu na zmieniającym się świstku jest ryzykowne. Skoro papier zmienia treść w zależności od tego, kto na niego patrzy, zamiast pozwoleń czy potwierdzeń skończymy trzymając w ręku czyjeś marzenia - (do edycji, gdyby ozazało się, że się mylę)
-hmm… przetnijmy go na dwie części to będą dwa panierki…- bobo się podrapał po głowie -isć za tamtym, jak będzie robił coś głupiego to go szczele go z rusznicy, he he-
- NIe trzeba Bo, zdajmy się w tej kwestii na osąd pana, a ty i twoja rusznica możecie się przydać podczas planu.- Paine odpowiedział.- No właśnie, jescze nie mamy sensownego planu. Czemu po prostu nie wyjedziemy główną bramą? Ja tak tu wjechałem i było wszystko w porządku.-
-to oloewamy draba i jedziemy bez niego bo raczej popłynąć nam się nie uda z powodu strajku- krótka pauza -Pewno się chłopak zdziwi jak nas tu nie zasta hehehe-
- Ciul z nim. Niech idzie. Nie potrzebujemy go. zresztą bez guslarza będzie nam łatwiej.
- Hmm...wypłynąć nie możemy, wyjechać nie możemy, cholera jasna zostać tym bardziej nie możemy. Może pomódlmy się do Zmieniacza o skrzydła i wylećmy z tego pieprzonego miasta!- Tankred krzyknął uderzając pięścią w stół.- W porzadku, podsumujmy jak można się wydostać.- Powiedział biorąc głębok oddech. Możemy poprosić w urzędzie o przepustki na droge czarodziejów, ale to może zając parę dni. No i jest ryzyko że zaczną zadawać za dużo pytań. Możemy też załatwić sobie lewe przepustki, ale to będzie drogie i możemy skończyć bez przepustek, złota i życia. Moglibyśmy też użyć zwoju by przemenił się w taką przepustkę, ale jest ryzyko, że zawiedzie podczas kontroli. Moglibyśmy też użyć zwoju jako glejtu na jednego z nas, mnie jako łowcy czarownic lub Markusa jako magistra, problem w tym że ani ja ani ty nie mamy wyglądu na to by to zadziałało. Ostatecznością może być przekupienie paru przewoźników by darowali sobie strajk i dostarczyli nas do Altdorfu. Ostateczną ostatecznością jest oczywiście spalenie zapory i wywołanie zamieszek, i choć plan ten jest ryzykowny jak wkładanie kutasa w płuapke na niedźwiedzia, na pewno najbardziej spodoba się panu.-

-Dobra panowie bo będziemy tak tu siedzieć całą noc a ja lubię się czasem wyspąć. Z rana ruszamy stąd jak nie przyjdzie Alfred to jego problem nie będziemy go niańczyć. Mógł nam powiedzeić gdzie idzie i czy mamy na niego szukać. Może spotkamy się w Nuln z nim? Niech Pan nad nim czuwa.
Co do naszego problemu to nie trzeba chyba aż tak kombinować weźmy ten papier pójdzmy po jakieś konie i heja przez Imperium. Jak ktoś się nas zapyta o przepustkę to pokazemy mu zwój, na którym będą nasze wszystkie przepustki. I z głowy.
Nie wiem tylko czy na starczy złota na konie? Może lepiej poszukać kogoś do kogo można by sie dołączyć? Takie rzeczy to chyba tylko w jakimś cechu, nie Tankred?
Proponuję nie przejmować się przepustką bo przecież ją mamy w postaci zwoju. Z samego rana ja z Painem dowiemy się czy w kupieckim cechu czy ktoś akurat nie podrózuje w tą stronę a wy poszukajcie jakiś tanich koni. Lepiej by było podróżować samemu bo nam nikt nie bedzie do juków zaglądał ale zobaczymy.
Jak się nie uda to wtedy wyproóbujemy pierwszy plan. Póki co może być tak jak mówiłem problem ze złotem. Ja mam 4 korony - wyklarował cały sówj plan Markus.

To może skończmy te deliberacje, Panowie i chodźmy zapytać się ile kosztują przepustki? Jeżeli za dużo to wykorzystamy zwój, myślę, że z jego pomocą mógłbym was przeprowadzić - westchnął Dieter.
- Pomysł ze zwojem jest bardzo dobry więc jego się trzymajmy bo i tak nie ma sesnu nic innego wymyślać. No chyba że przepustki kosztują jakieś psie pieniądze ale i tak trzeba czekać na ich zrobienie a my za bardzo czasu nie mamy, nie?
-eee… przetestuj na mnie zwój nie umiem pisać i czytać- w głosie bobo było słychać nutkę smutku.
- Tak, karawany często szukają ludzi do ochrony, choć na konie w tym wypadku bym nie liczył, raczej na miejsce na wozie, no chyba że będziemy mieć szczęście.- Jeśli mamy się przespać to trzeba wynająć pokoje, barman wspomniał, że alkierz udostepnia nam na dwie klepsydry. Z resztą lepiej będzie przespać się w lepszym miejscu, tu jest…- Paine zrobił pauzę.- biednie.- Potem dodał.
- Dieter sprawdźmy co zwój pokaże Bo, ja też zerknę.-
Dieter pokazał zwój Bo i Tankredowi, którzy zobaczyli, że gdy zwój wziął w swoje ręce Bobo znikły z niego wszystkie litery. Był to po prostu czysty pergamin. Pewnie dlatego, że Bobo był prostakiem, który nie dość, że nie umiał czytać to w dodatku jego oczekiwania co do życia nie wykraczały poza oczekiwania chłopa pańszczyźnianiego.
 
Ulli jest offline