Kiedy Ojciec Panter wstał Edgar stuknął obcasami ponownie i schylił głowę na znak szacunku.
Zastanawiał się czemu taka persona jak świętobliwy Al-Urlic i jegomość z Reiksguardu mogą od niego chcieć. Zaskoczony był takim doborem ludzi w komnacie Ojca. Coś musiało się wydarzyć. Takiego grona nie widział już od dawna chyba, że na nabożeństwach w świątyni Ulryca. Takie zainteresowanie swoją osobą dwa razy doświadczył. Raz na audiencji u nie żyjącego już Grafa po bitwie, w której okrył się chwałą. A drugi raz przy jego święcie, czyli składaniu przysięgi Rycerzy Panter. Teraz był trzeci raz kiedy się nim interesowano i to po niczym ważnym. Był tylko na patrolu z resztą oddziału. Raport? Przecież był dowódca. O co tu chodziło?
Kiedy został przedstawiony schylił się w pas. - Do usług waszej Świętobliwości. – Nie podnosił głowy i czekał na rozwój wypadków. |