Ciało płonęło dziesiątkami małych ogniw, które żarząc się sprawiały ranionemu nieprzyjemny dyskomfort. W tym spokojnym miejscu próbował obejrzeć swój tors - ale zaraz! Gdzie on jest!
No tak, to ten rodzaj spańska gdzie mógł być, robić i wyhędożyć wszystko co żywnie mu się spodobało. Tym razem jednak miał niewielki wpływ na otoczenie, które jakby żywo wyciągnięte z rzeczywistości przybrało czarno-biały odcień. Obraz zatrzymał się na tej młódce, co spoglądała na niego z dziką ekstazą w oczętach i niesfornym grymasem fascynacji. No no, niebrzydka panienka. Jak to mądrzejsi mawiają - oczy zwierciadłem duszy. Dawno nie spotkał kobitki, która w taki sposób płonęła swoim dzikim temperamentem, ukrytym pod przymusową maską nudnego żywota dworskiej damy. Normalnie powiedziałbym, ściągnięta prosto z Norski!
Niech no się zbudzę.
Chciał podrapać się w tyłek, lecz dłoń nie sięgnęła nieistniejącego celu i senna postać Ragnwalda obróciła się do góry siedziskiem. Ułamkiem sekundy widział tylko tę cholerną zgraję gołodupców, lecz świadomość rozpłynęła się gdzieś w odmęty magicznego świata, znajdującego się pod kuratelą Morra.
Ostatnio edytowane przez Szkuner : 02-03-2016 o 12:12.
|