Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2016, 17:01   #9
Gveir
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Yrseldain

Oboje zaśmieli się na żart elfa. Ich konie zsynchronizowały tempo podróży i teraz trójka jeźdźców zajmowała sporą szerokość traktu wiodącego do Pfeildorfu.
- Wręcz przeciwnie, Czarny Mieczu Sprawiedliwości - odpowiedział drugi z jeźdźców. On z kolei wyglądał na wojownika, kogoś, kto widział w swoim życiu wiele okropieństw. Jego twarz była surowa, ociosana z kamienia. Coś jednak w jego piwnych oczach zdradzało, że mężczyzna nie zatracił do końca ludzkich uczuć.
- Naszą misją towarzyszenie Ci do Altdorfu. Pewnej potężnej osobie zaimponowały umiejętności oraz legenda elfiego pogromcy kryminalistów.
Drugi pokiwał głową na znak aprobaty.
- Czasy się zmieniają, mości elfie. Nadchodzi zło, którego rozmiaru nie zdajemy sobie nawet sprawy. Być może, będziemy świadkami inwazji większej niż za czasów cesarza Magnusa. Zostałeś wybrany, a nasz mocodawca wyjaśni Ci wszytko gdy dojedziemy do stolicy.
Chwilę milczeli, jadąc jeden przy drugim. W końcu odezwał się ten, który zagaił jako pierwszy.
- Doskonale uzupełni pan drużynę indywidualności. Z resztą, ja i Albert obserwowaliśmy pańskie poczynania od przeszło kilku miesięcy. Co prawda, nasza organizacja nie potrafiła dotrzeć do tylu skorumpowanych ludzi..
- ... bądź było to nam na rękę - wtrącił ponury.
- Mimo tego, wielu z nich zasługiwało na śmierć. Sprawiedliwą śmierć.

Ragnwald

Rozbójnik obudził się. Pierwsze co poczuł, był ból. Ból dochodzący z wielu ran na jego ciele. Dostrzegł, że zarówno koszula, jak i jego wams, zostały z niego zdjęte, a on sam owinięty jest bandażami. Śmierdziały różnymi maściami i ziołami. Część z nich była przesiąknięta bandażami.
Gdy wstał, zorientował się w pewnej sytuacji. Był w środku krytego wozu. Leżał na jego dnie, lecz po podniesieniu się mógł usiąść na małym zydlu. Wzrok momentalnie przyzwyczaił się do panującego mroku. Samej czynności powstawania towarzyszył brzdęk kajdan. Jego ręce, teraz wykręcone za plecy były skute solidnymi kajdanami. Podobnie rzecz miała się z nogami. Wszystko to było obciążone solidnymi kulami z żeliwa. Niezbędne środki bezpieczeństwa przy kontakcie z Niedźwiedziem.
- Obudziłeś się. To dobrze. Wybacz, że musieliśmy Cię tak potraktować. Okazałeś się ciężkim orzechem do zgryzienia.
Postać mężczyzny wyłoniła się zaraz obok niego. Był to ten sam zbrojny, który stał na czele grupy oprawców Ragnwalda.
- W innym przypadku nie poszedłbyś z nami dobrowolnie, a zważywszy na to, iż jesteś ścigany w dwóch prowincjach... podróżowania z swobodnym rozbójnikiem byłoby bardzo problematyczne. Minęliśmy już Wolfenburg, tam zostałeś opatrzony. Zmierzamy do Wurzen, gdzie wsiądziemy na statek do Altdorfu.
Ragnwald zauważył, że w pobliżu znajduje się kolejny zbrojny, który celował do niego z garłacza. Byli przygotowani na wszystko.
- Został pan wybrany, panie Indriadsson. Misja nie będzie łatwa, jednak jeśli się powiedzie...
- Wszystkie winny, banicja i tym podobne, zostaną Ci darowane Niedźwiedziu z Ferlangen. Obrosłeś legendą, kolego. W Ferlangen ciągle jesteś na językach gawiedzi - rzucił ten z garłaczem. Uśmiechnął się nieznacznie do rozbójnika. Ragnwald przyjrzał się mu dokładniej, wytężając swoją pamięć..

Inteligencja 56/15! Test zdany!

I wnet sobie przypomniał. Miał przed sobą dzieciaka, którego pamiętał z lat młodości. Gdy Rangwald służył w strazy miejskiej, ten był jeszcze małym bąkiem, biegającym po ulicach Ferlangen. Syn rzemieślnika. Mały dowcipniś i zadziora, którego Ragnwald uratował z rąk starszych od niego osiłków.
- Kopę lat, Niedźwiedziu.
Dowódca odchrząknął głośno. Tym samym chciał ukrócić łzawe i wzruszające wspominki, kontynuując wywód o przyszłości rozbójnika.
- Tak jak wspomniał mój kolega, możesz odkupić swoje winny. Spowoduje to, że co prawda przeniesiesz się do innych prowincji, ale ani w Ostlandzie, ani w Nordlandzie nie będziesz już przestępcą. Idziesz na taki układ?

Edgar von Duneberg

- Spocznij kawalerze - rzucił dowódca Rycerzy Panter. Dało to przyzwolenie, aby Edgar mógł podnieść głowę i spojrzeć w oczy zebranym.
- Al-Ulryk, jak i ja mamy dla Ciebie pewne zadanie..
- W zasadzie, mój synu, to przybyły do nas gość jest posłańcem tegoż. Sam Altdorf upomniał się o Ciebie, Edgarze - przemówił łagodnym głosem najważniejsza osoba kultu Ulryka. Podszedł do rycerza i położył mu dłoń na ramieniu.
- Twoja służba w szeregach Rycerzy Panter musi zostać... odroczona, a może powinienem powiedzieć skierowana na inne tory. Obecny tutaj kapitan Reinhard Steinhoff wszystko Ci wyjaśni.
Al-Ulryk pobłogosławił gestem rycerza, po czym wyminął go i wyszedł z komnaty.
Jego miejsce, oczywiście przy głosie, zajął wspomniany wcześniej Reinhard. Podszedł do Edgara i uścisnął jego dłoń.
- Miło mi Ciebie poznać. Imperium wzywa najlepszych ludzi do obrony jego granic. Nadciąga zło, które przewyższa to co do tej pory widzieliśmy. Wojna domowa została zażegnana, ale grozi nam inwazja. Twoje umiejętności, a przede wszystkim osobowość, przykuły naszą uwagę. Mój mocodawca zaprasza Cię do Altdorfu, by wtajemniczyć Cię w szczegóły całej operacji. Mogę Ci tylko powiedzieć, że jest to okazja do zdobycia jeszcze większej chwały, umiejętności i wdzięczności.. samego Cesarza.
Na dźwięk tych słów, szczególnie końcówki w której przewinęła się postać Heinricha X, Edgar zesztywniał z wrażenia. Było to coś, czego nie mógł się spodziewać. Nie mógł marzyć o tym w najpiękniejszych snach.
- Twoja służba, szczególnie w czasie wojny domowej, osobista ochrona zmarłego grafa Borysa i obecnemu Cesarzowi nie pozostała bez echa, Edgarze von Duneberg. Będę towarzyszył Ci, aż do Altdorfu.

Algrim Alriksson

Owszem, złapał mężczyznę za fraki i potrząsnął nim mocno. Owszem, zaskoczył tym swojego oprawcę, ale potem poczuł zimną stal na podbródku. Gdy zorientował się, że przy szczęce dostawiona została lufa pistoletu, jego szanse zostały wyrównane.
- Uspokój się Algrimie. To był jedyny sposób na zabranie Ciebie z tego miejsca. Znam wasz upór, tym bardziej honor. Usiądź.
Krasnolud powoli puścił mężczyznę i skorzystał z opcji zajęcia miejsca obok woźnicy.
- Fakt, Twoja praca była godna, ale mam dla Ciebie lepszą. Nadeszły mroczne czasy, a z Północy ciągnie do nas żywy mrok. Coś, czego taki wojownik jak Ty nie zignoruje. Moi przełożeni wybrali Ciebie. Przykułeś ich uwagę walecznością i uporem w szukaniu śmierci. Potrzebujemy kogoś takiego.
Pyknął z fajeczki. Kolejne kółka uniosły się w powietrze. Wnet twarz woźnicy przybrała wyraz znany mu z nocnej popijawy - swojego i równego wilka morskiego, który wypija dużo i jeszcze więcej ma w postaci historyjek.
- Poza tym, mogę Cię zapewnić, że skrzyżujesz swoją broń z godnymi przeciwnikami. Kto wie, może trafi się Wojownik Chaosu albo ogromny zwierzoczłek ? Tym nie mniej, sowita nagroda spłynie na Ciebie. Od samego Cesarza.
Zza pazuchy wyciągnął kolejny bukłak, podając go brodaczowi.
- Proszę, tym razem jest to piwo. Wino zwykle ja pijam, tak niefortunnie się złożyło, że pociągnąłeś sporo tego napoju. Minęliśmy Untergard, zmierzamy do Delberz a potem wprost do Altdorfu. Tam poznasz szczegóły misji.
 

Ostatnio edytowane przez Gveir : 02-03-2016 o 17:03.
Gveir jest offline