Rhevir de Valiron
Rhevir był w mieście ze względu na swój cel. Śledził go przez dwa tygodnie, lecz nigdy nie zostawał sam. Był najtrudniejszą do zabicia osobą. Kilka dni temu wsypał truciznę do piwa tamtego i już miał wypić, gdy podszedł do niego wściekły krasnolud, który rozbił kufel z trucizną o podłogę. Na początku myślał, że dostaje takie wynagrodzenie ze względu na to, że ten ślepy facet nienawidzi Hornusa-celu misji, lecz teraz wiedział, że owy Hornus ma niewyobrażalne szczęście.
W końcu nadeszła noc, którą de Valiron wyznaczył sobie jako noc wypełnienia misji. Wcześniej dowiedział się, gdzie wynajął pokój owy mężczyzna. Wszedł na dach, a tym samym zakończył najłatwiejszy etap. Poszedł szukać okna, na którym zostawił znak. Musiał obejść cały dom dookoła i wspinać się na kolejne piętra, aż znalazł odpowiedni pokój. Okno było zamknięte, więc wyciągnął sztylet. Dłubał przez chwilę pomiędzy oknem, a framugą. Po chwili było otwarte, a Rhevir wszedł do środka, po czym zamknął okno. Spojrzał w górę. Miał szczęście, sufit był nisko, a belki miały odstęp od sufitu. Stanął na łóżko, a stamtąd skoczył i wspiął się na belkę. Czekał, a cel nie przychodził przez kilka godzin. Nad rankiem przyszedł z kilkoma mężczyznami, a skrytobójca przeklinał szczęście Hornusa. Założył maskę przedstawiającą pół twarzy uśmiechniętej, a pół smutnej, wydobył sztylety i skoczył, lądując tuż za celem. Szybkim ruchem poderżnął gardło mężczyźnie, zaś drugą ręką odciał mu ucho, po czym rzucił się w stronę okna, którego nie miał czasu otwierać...
Rhevir de Valiron wyszedł z budynku, w którym wysłał odcięte ucho zleceniodawcy. Władze już go szukały, lecz nie wiedzieli jak wygląda. Szedł alejką mając zamiar zmyć się z masta jak najszybciej, kiedy zobaczył ogłoszenie, które przeczytał, a następnie udał się do koszar. Tam mężczyzna skierował go do karczmy. Szedł w swojej czarnej koszuli i czarnych spodniach uliczkami miasta, aż w końcu doszedł do budynku. "Nigdy nie powracaj na miejsce wykonania zadania"-mówił jego mistrz, lecz zbyt wielkiego wyboru nie miał. Wszedł do środka i przeczesał wzrokiem przebywających tam ludzi.
-Witaj, Pani. Przyszedłem w sprawie ogłoszenia, a w koszarach kazali przyjść tutaj, szukać Ciebie-skłonił się z szacunkiem, gdy już podszedł do rudowłosej kobiety. |