Janosz Favrasz, bar Dramna Rozglądać się dokoła nie było po co. Lokal był podły, otoczenie mu dorównywało. Dlatego Janosz skupił wzrok na towarzyszach, wkrótce broni. Szacował ich wygląd, zapamiętywał twarze, sprawdzał gdzie mają co rozwieszone, czy ich broń jest zadbana, a strój bogaty. Z nawyku zerknął, gdzie mają sakiewki, lecz było to naprawdę niepozorne spojrzenie.
Wsparł się na łuku i w milczeniu czekał. Był ciekaw, czy kobieta każe mu strzelać w wyrysowane specjalnie w tym celu kółka. Ludzie byli ciekawscy, nikt dotąd nie oparł się spostrzeżeniu, że ma kuszę samopowtarzalną na trzy bełty. Strzał w trzy kółka był codziennym treningiem u Leśnych Ludzi, więc zwykle, jeśli mu nie wierzyli, kazali strzelać. Potem padały uwagi, że nawet jeśli nie jest z Leśnych, to dobrze strzela, więc się nada. Ciekaw był, czy i tu tak będzie. |