Wątek: Wojna o Miguaya
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2007, 23:40   #21
Aivillo
 
Aivillo's Avatar
 
Reputacja: 1 Aivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnie
-Hmmm, czyli już wszyscy- zerknęła na poplamiony arkusik. Jeszcze raz rzuciła spojrzenie po podwładnych. Nie mięli zbyt radosnych i wesołych min.
-Straszne z was ponuraki- ucięła. Usiadła wygodnie na krześle i zabrała się za swoje piwo, które już kompletnie ostygło i straciło smak. Skrzywiła się, odstawiła kufel i zamówiła gorzałkę. Przetarła delikarnie krwiste, pełne usta i odezwała się do zebranych.
-Witam w oddziałach Miguaya. Koniec zbiórki, widzę was jutro o świcie w koszarach- pokażecie co potraficie- ostatnie zdanie wypowiedziała sarkastycznym tonem.
-A teraz jazda, chcę się napić w spokoju.
Lisbeth wyjrzała zza brudną szybę karczmy. Słońce chyliło się już ku zachodowi, ale jeszcze nie dawało za wygraną. W pełnej krasie jak rozgrzane do czerwoności otaczało się różnobrawnymi chmurami o nieprawdopodobnych kształtach.
"No to licho wzięło mój urlop"- pomyślała i duszkiem wychyliła zawartość kieliszka.
 
Aivillo jest offline