Pofolgowaliśmy sobie w tej części jak nigdy, to trzeba sobie jasno powiedzieć. Dawaliśmy sobie mnóstwo czasu na stworzenie postów i danie odpowiedzi, momentami wręcz zbyt dużo. Z drugiej jednak strony, większość tych przestojów była dyktowana potrzebami graczy / MG, jakby nie było, żyjemy w realnym świecie. Zwłaszcza, że niektórym się powiększyły rodziny, innym się przydarzały przeprowadzki, atrakcji multum a w międzyczasie sesja. Niektórzy mieli tak duże przerwy, że nawet nie wiadomo było, czy ruszą dalej, ale jak się okazało, wszyscy dotarli w komplecie na miejsce kaźni.
Po drodze oczywiście czekała cała masa atrakcji, która tylko podkreślała, jak mogłoby się zdawać beznadziejność sytuacji i czekającej wszystkich zagłady. O to myślę w Doomtrooperze chodzi. Skądś zagłada w nazwie musiała się wziąć.
Cieszę się że udało nam się dotrzeć do końca, w pełnym składzie, wliczając w to Dintevilla, mimo że przelotnie. Cieszę się z jeszcze jednej małej rzeczy. Akcja z biogigantem była oficjalna. Tego się nie da zatuszować w żaden sposób i w tych oto okolicznościach, imiona Team Six zapisały się również w oficjalnych annałach korporacji.
Pamiętajcie, pokusa czai się wszędzie, nigdy nie wiecie kiedy to podszepty jednego z apostołów lub ich kultystów...
Tak, tak, wiem, to wpis z brodą, ale dzisiaj w nocy mnie naszło
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |