Anna
Dziewczyna popatrzyła na gospodę. Widać było, że nie ma zamiaru tu zostać. Nie chciała też jechać z Voibatem czy jak się zwał. Wyszła na ulice i poszła na targ. Kręciła się po nim z godzinę i kupiła brakujące zioła lecznicze. Poszła do dobrej karczmy gdzie mogła nie bać się, że ktoś ją zgwałci. Wynajęła u karczmarza pokój i posiłek. Kazała obudzić się z rana i zanieść posiłek do pokoju. Zjadła i poszła spać.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |