Przybył bezszelestnie, zaskakując wszystkich swoją szybkością i wyjątkowo niskim budżetem jak na tak dochodowy film. Odgarnął pieczołowicie ułożone w nieładzie kasztanowe włosy z oczu i rozejrzał się spokojnym, znudzonym wzrokiem po zgromadzonej tu grupie. Drużyna ewidentnie liczyła więcej osób niż powinna, co znaczyło, że część z nich to szpiedzy, chcący wmieszać się w szeregi zgromadzenia i wykraść pierścień. Póki co jednak nie przejmował się ich odnalezieniem. W końcu w historiach o wampirach wszystko prędzej czy później kończy się dobrze.
- Witam wszystkich - powiedział niskim, zmysłowym głosem, patrząc po kolei po każdej z 14 osób swoimi pięknymi złotymi oczami. Robił efektowną pauzę pomiędzy zdaniami, żeby słuchacze mogli dłużej napawać się dźwięcznością jego głosu. - Nie głosujmy. Obserwujmy. Czekajmy. Siły Ciemności już dzisiaj. Odsłonią kły. A my jutro. Będziemy w stanie. Je wskazać.
Uniósł wzrok w górę, by spojrzeć w oczy słońcu. Miał nadzieję, że reszta Drużyny nie zauważała błyszczącej się jak nowiutki lakier w samochodzie Cullenów skóry Edwarda. Bardzo trudno było się domyślić, że tak naprawdę jest wampirem, a on nie zamierzał im tego ułatwiać.
"Bello... Czy wciąż o mnie pamiętasz?"