Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2016, 20:10   #1
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
[Gasnące Słońca] Kroniki Cadavusa



Kroniki Cadavusa


Z nieba padał śnieg. Delikatne płatki spływały na miasto, wirowały między strzelistymi wieżami al-malickich pałaców, tańczyły wokół potężnych anten i radarów tutejszego portu gwiezdnego i w końcu lądowały na dachach i ulicach, nie zwiększając jednak specjalnie i tak już sporej warstwy puchu, która osadziła tam przez ostatnie miesiące Długiej Nocy. Miasto Aaalen, leżące trochę poza skrajem koła podbiegunowego, na granicy północnego regionu Ayizan nie doświadczało co prawda pełnej powagi tego fenomenu, jednak również tu przez pewną część roku nawet bezchmurne dni były ciemne i ponure. Nie pozostawało to bez konsekwencji dla miejscowej kultury. Było to miasto latarni i lampionów. Każdy róg domu, każde drzewo i słup rozświetlone było jakąś świetlistą kulą, najczęściej ozdobioną z mniejsza lub większą fantazją i artyzmem.


Wielu mówiło, że te miniaturowe, bijące ciepłą poświatą kule miały przypominać panom tego regionu ich rodzime pustynne planety, gdzie temperatur znanych z Cadavusa nie doświadczało się nawet w najzimniejszych miejscach globu. al-Malikowie jednak nie narzekali. Zarówno grube, drogie futra pochodzące od tutejszych i importowanych stworzeń, jak i zamawiane od Gildii Kupieckiej kamizelki grzejące i przeróżne zdobione artefakty generujące ciepło, szybko stały się częścią tutejszej mody, elementem statusu i sposobem wyrażania swojego szlacheckiego stylu.

Poddani mieli gorzej, ale i oni na tych ziemiach mogli liczyć na znacznie wyższy poziom życia, niż na skażonych pustkowiach na południu planety, gdzie życie ludzkie nie miało prawie żadnego znaczenia, a potężne wiatry Pory Burzowej mogły błyskawicznie oczyścić szkielet człowieka z mięsa i skóry.

Stanton spacerował po dzielnicy kupieckiej, gdzie znajdował się jego sklep. Interes szedł dobrze, po Długiej Nocy, czy też jej lżejszej tutejszej odmianie, w czasie której zarobił na wszelakiej technologii grzewczej i oświetleniowej, nadchodził Długi Dzień, gdzie znów zyskać będzie można na urządzeniach solarnych. No i na wszystkim, co związane z polowaniem. Już w najbliższych dniach przyroda na całym kontynencie miała się gwałtownie przebudzić. Zwierzęta miały zakończyć zimowy sen, zamrożone w ziemi nasiona zakiełkować, już wkrótce wszystko wokół nich miało eksplodować zachłannym życiem, szybko i obficie, by jak najlepiej wykorzystać warunki do następnej Długiej Nocy.

Wszystko jednak wskazywało na to, że on z tej biznesowej okazji będzie mógł skorzystać dopiero za jakiś czas, o ile w ogóle. Wracał właśnie z tutejszego portu gwiezdnego. Połączenia międzyplanetarne możliwe były w tych stronach jedynie w tym jednym miejscu, gdzie potężne anteny przechwytywały sygnały z innych ciał niebieskich systemu. Odbył tam pewną zaskakującą rozmowę, która mogła odmienić całe jego życie.

W tym momencie wielki międzygwiezdny transportowiec al-Malików przeleciał z łomotem silników antygrawitacyjnych nad miastem, zostawiając za sobą szeroki tunel ze wzburzonych, wirujących dziko płatków śniegu. Możliwe, że i jemu wkrótce trzeba będzie udać się jego śladem, poza planetę. Problem w tym, że w mieście nie kursował żaden niezależny przewoźnik, a gildia Inżynierów na tej planecie niedawno straciła jedyny statek jaki posiadała.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 07-04-2016 o 20:39.
Tadeus jest offline