Radosny, jakby dziecięcy, chichot rozległ się od strony przyczepy Optimusa Prime. Na jej szczycie zmaterializowala się sylwetka czołgu kroczącego który energicznie machał swymi przednimi ramionami w geście witania się ze wszystkimi zebranymi.
- Huraa, będziemy wszyscy ratować miasto! - zaraz po tych słowach niebieskie SI zeskoczyło z gracją na grunt i pojdechało by wszystkich zebranych zobaczyć z bliska. Czołg nie omieszkał w międzyczasie wykonać kilku piruetów dając tym samym do zrozumienia jak bardzo cieszy się na to spotkanie.
- Nie mogłem bezczynnie siedzieć w bazie Sekcji 9 Bezpieczeństwa Publicznego. O nie! - Rzekł z powagą godną bohatera po czym uniósł ramię w górę jakby w geście zwycięstwa. Ale wnet odjechał w tył jakby dostrzegł rodzica który nakrył go na wagarach.
- Panie Batou... Ja... Ja wcale nie uciekłem bez zgody... - odparła Tachikoma do Genialnego Żółwia gorączkowo drapiąc się po głowie kluczem francuzkim który trzymał w jednej z rąk.
- Och.. i pan tu jest, panie Togusa - stwierdził czołg patrząc na Wielkiego Mistrza Jiraiya z wyraźnie mniejszym entuzjazmem. Optyki robota nerwowo rozejrzały się po twarzach wszystkich obecnych. - I pan Pazu wraz z panem Saito... - nazwał kolejno Lufiego i Kapitana Levi.
I w tym momencie Tachikoma wiedział, że ma przechlapane, bo tym razem jego "wycieczka" bez zgody, którą niesłysznie nazywali niektórzy ucieczką z pewnością nie skończy się dobrze. Niebieskie SI postanowiło skryć się za Optimusem Prime, z którego podwózki bez pytania skorzystał.
Ale niechcący prawie rozjechał mało urodziwą dziewczynkę. Na szczęście w porę ją zauważył.
- Pani Major! - jęknął czołg i skulił się przed Tomoko Kuroki zakrywając głowę ramionami. - Będę grzeczny! Proszę nie oddawaj mnie na rozmontowanie za karę! - samobieżny czołg kroczący nawet skulony górował nad nastolatką, która sięgała mu nawet nie do kolana jednego z odnóży. SI złożyło ramiona w błagalnym geście by darowała mu jego żywot.