Lyhnis byla spokojna. Siedziala w sali rady, wsrod jej znamienitych czlonkow i juz niedlugo miala wraz z innymi wybranymi wyruszyc na powierzchnie. Wszystko to dzialo sie co prawda zbyt szybko. Przeciez dopiero co znajdowala sie w pracowni skupiona nad pieknym okazem skaly, z ktorego miala powstac jej kolejna praca, a teraz? Teraz jest od krok od spelnienia sie jej skrytego mazenia. Powierzchnia. To tajemnicze miejsce o ktorym znala juz chyba wszystkie opowiesci. Kraina skad przyszlo zlo ktore zabralo jej matke. Teraz ona ma tam wyruszyc. Usmiechnela sie delikatnie na ta mysl. Nareszcie.
Z uwaga wysluchala slow zarowno czlonkow rady jak i pozostalych zebranych. Grupa wybranych byla dosc zroznicowana, chociaz nie brakowalo tu symetri. Trzy kobiety - trzech mezczyzn. Po dwoch przedstawicieli kazdej rasy. Zdziwila ja jedynie obecnosc tak mlodej Vesi. Dziewczyna byla bardzo hmm ruchliwa. Wiercila sie na swoim miejscu i zachowywala jak dziecko przed dostaniem cukierka. Aktorka. Hmm to nawet do niej pasowalo. Lyhnis z przyjemnoscia zaprosila by ja do swojej pracowni aby utrwalic ta cudna urode, jednak teraz bylo juz na to troche za pozno. Moze jak wroca. Jezeli powroca. Poprawila sie w myslach. Oprocz mlodej Eny byla jeszcze kobieta o imieniu Almena, rowniez mocno podekscytowana jednak w przeciwienstwie do Eny potrafila przynajmniej czesciowo to ukryc. Lyhnis nie spodobalo sie jedyni jej ruchliwe spojrzenie lustrujace bizuterie osob zebranych w sali. Mezczyzni. Trojka mezczyzn przedstawiala soba znacznie ciekawszy widok. Gwardzista, wynalazca i ... zakonnik? Lyhnis nie byla do konca przekonana kim byl Snusmumriken. Ze zdziwieniem stwierdzila iz z wszystkich wybranych jedynie ona sie nie przedstawila. Wstala wiec powoli i skloniwszy najpierw glowe przed czlonkami rady, a nastepnie cieplo usmiechnawszy sie do reszty wybranych przemowila.
- Witajcie. Zwa mnie Lyhnis. W trakcie wyprawy sluzyc wam bede ostrzem sztyletu, kamienna wiedza, sztuka leczenia i wiadomosciami o powierzchni zgromadzonymi przez lata sluchania. Mam nadzieje iz wszyscy zdrowo i szczesliwie powrocimy do naszych domostw.
Zwrociwszy sie ponownie w strone rady spytala.
- Na kiedy planowane jest nasze wyjscie? I, oczywiscie za zgoda rady, mozliwe bedzie ominiecie uroczystosci z tym zwiazanych?
Uklonila sie jeszcze raz po czym powoli usiadla na swoim miejscu. Miala nadzieje, ze uda sie uniknac tych wszystkich przygotowan zwiazanych z uroczystosciami. Nie zeby ich nie lubila. Zwyczajnie wolala spedzic wiecej czasu na przygotowaniach niz na pokazywaniu sie w odswietnym stroju. Czas przeciez nagli.
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |